
Perspektywa Agaty:
Dzisiaj w końcu biorę ślub z Louis'em jestem taka szczęśliwa jak nigdy.Na reszcie i ja mogę założyć suknie ślubną i poczuć się jak dziewczyny wcześniej.Obecnie czekamy, aż zacznie się msza. Jestem tak zestresowana jak nigdy. Teraz już wiem jak dziewczyny się czuły.Kiedy wszystko się zaczęło nie mogłam wytrzymać ze szczęście i uroniłam kilka łez.
-Co się stało?-zapytał Lou
-To ze szczęścia,spokojnie.
Po za ślubem jest jeszcze jedna rzecz a raczej prezent dla Louis'a.Byłam kilka dni temu u lekarza i dowiedziałam się,że jestem w drugim miesiącu ciąży.Zayn również zostanie tatą bo Marta też jest w 2 miesiącu ciąży.Mamy zamiar dzisiaj o tym powiedzieć na przyjęciu.
***połowa przyjęcia***
Za chwile powiemy z Martą o nowinie bo zmierzamy na scenę.Trochę się stresuje tym ale teraz to nie ważne.Na szczęście Marta zaczyna mówić.
-Chciałybyśmy prosić o uwagę wszystkich a szczególnie Louis'a i Zayn'a.Aga teraz twoja kolej.-powiedziała i podał mi mikrofon.
-Nie wiem jak to powiedzieć.To dość...
-Agata nie przeciągaj tylko powiedź to wreszcie.-odparła Marta i zabrała mi mikrofon
-Chcemy wam powiedzieć,że jesteśmy w ciąży oby dwie.
Reakcja Zayn'a i Lou była nie do opisania.Od razu do nas podbiegli i nie mogli się uspokoić ze szczęścia.
-Musimy porozmawiać teraz.-wyszeptał mi do ucha
Przeprosiłam MJ i wyszliśmy z sali.
-O czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam
-O twojej ciąży.
-Więc słucham.
-Nie chce aby tamta sytuacja się powtórzyła.Martwi się o ciebie i o nasze dziecko.
-Rozumiem cię ale zapewniam,że nic się nie stanie będę o nas dbała.
-Do póki nie urodzisz nie wracasz na studia.Stres swoje robi.
-Ale... ja muszę zostały mi ostanie lata.
-Załatwisz sobie dziekankę i jakoś to będzie.Nie pozwolę ci a raczej wam teraz lecieć nie w tym stanie rozumiesz.-powiedział i mnie przytulił
-No dobrze ale nie mam ze sobą żadnych książek ani nic.
-Twoja mama przyśle już ja oto zadbam.
-No dobrze niech ci będzie.
Nie za bardzo mi to pasuje ale skoro Louis będzie spokojniejszy no to tak zrobię
***9 miesięcy później***
Perspektywa Marty:
Termin porodu zbliża się coraz szybciej.Od 3 miesięcy jestem w Londynie.Zayn już nie może doczekać się swojej córci.Zgodnie wybraliśmy dla niej imiona-Margaret Zaina.Michael już mówi,że będzie najlepszym baratem na świecie dla niej i nie pozwoli jej skrzywdzić.Niedługo koniec studiów i przeprowadzka na stałe do Londynu.Agata na szczęście jakoś ogarnia studia bo Louis nie pozwolił jej wrócić do Polski z jednej story nie dziwie się mu ale też powinien pozwolić jej studiować chociaż do 6 miesiąca ciąży tak jak ja zrobiłam.Fakt do Londynu nie przyleciałam tylko Mulat po nas pojechał.
-Skarbie zrobisz mi sok z pomarańczy?-zapytałam
-Oky a chcesz coś zjeść bo robię sałatkę.
-Z miłą chęcią a jaką?
-Owocową chcesz?
-No jasne.-powiedziałam
-Ja tez tata.-dodał Mike
Kiedy tak siedzę i patrze na tą naszą rodzinkę to łezka może się zakręcić w oku.
-O czym tak myślisz?-wyrwał mnie z zamyśleń Zayn
-O nas i o tym co będzie dalej.
-Proszę.-powiedział i podał mi talerz-Poradzimy sobie z wychowaniem naszych kochanych urwisów i będziemy żyć tak jak normalni ludzie.
-Nie do końca
-Czemu niby?-zapytał zdziwiony
-Bo nie każdemu trafia się taka rodzina ja nasza i nie w każdej jest ktoś tak sławny.-powiedział i pocałowałam go i w tym momencie malutka się zaczęła wiercić.
-Widzę,że wie kiedy przeszkadzać rodzicom.Mike chcesz poczuć jak siostra kopie.-powiedział Malik
-Taaa.-od razu podbiegł do mnie wieć wzięłam jego rączkę i przyłożyłam do brzucha.
-Megi to ja twój blaciszek slysys mnie.-powiedział
-Na pewno cie słyszy i nie może się doczekać kiedy zobaczy swojego kochanego brata.-powiedziałam.Była już 20 więc Zayn wziął Michael'a do kąpieli a ja poszłam też się ogarnąć i pójść spać.Jeśli zasnę bo mała zaczyna łobuzować.
Perspektywa Louis'a:
Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę mojego kochanego synka.Był trochę zgrzyt z imieniem dal niego ale w końcu doszliśmy do porozumienia.Więc będzie się nazywał Martin Liam Tomlinson.Jak to pięknie brzmi.Moje nazwisko będzie nosił mały człowieczek którego stożyłem razem z Agą.Na szczęście tym razem wszystko jest tak jak powinno.Mały rozwija się doskonale.Termin mamy na 15 maja.
-Skarbie już jest późno więc idziemy spać.-powiedziałem
-Jest dopiero 20 daj nam skończyć film.Jak chcesz to możesz już iść.
-Albo razem,albo zostaje.
-To siadaj i nie marudź bo przeszkadzasz man.
-Oooo stary ty to masz przesrane.-powiedział Niall
-Słyszałam.Zamknij się Niall bo cię zaraz sama uciszę.-z salonu dobiegł nas krzyk Agata
***godzina później***
-Teraz już grzecznie pójdziesz spać?-zapytałam kiedy skończył się film
-Teraz już tak.-zdążyła powiedzieć i złapała się za brzuch.
-Co się stało?-zapytałem i od razu do niej podbiegłem
-Mały kopna i to tak mocno.-powiedział i usiadła na sofie znowu
-To choć ja cię zaniosę do pokoju.
-Jestem już za ciężka dla ciebie z tym brzuchem.
-Nie przesadzaj dobrze.-powiedziałem i zaniosłem ją.Na szczęście mały przestał kopać(na jakiś czas) i Gucia mogła się ogarnąć w łazience.Jak co noc śpiewałem albo opowiadałem bajki Martinowi.Jestem tak szczęśliwy i radosny bardziej niż wcześniej.Jutro mamy nagrania ale z Agą zostaje Marta i Patrycja więc będę bardziej spokojny o nią.
***19 maj***
Wiem,że dzieci nie rodzą się w terminach z resztą byłem takim dzieckiem ale to już 4 dni.Zaczynam się denerwować.Torba z rzeczami już gotowa.Marta ma termin na dzisiaj ale ich mała tez się nie spieszy.Obie mamy już wydzwaniają co i jak u nas.Na szczęście najbliższe 2 tygodnie mamy wolne więc będę w razie czego.Dzień minął nam bardzo spokojnie można powiedzieć ,że aż za bardzo.Jest w miarę ciepło więc dziewczyny przesiedziały cały dzień w ogrodzie nabijając się z nas jak odmalowywaliśmy płot i kosiliśmy trawę oczywiście nie obyło się bez małej wojny ze skoszona trawą w roli głównej.
***20 maj,godzina 3 w nocy***
Kiedy tak smacznie sobie spałem poczułem jak ktoś mnie szturcha.
-Lou obudź się.Louis zaczęło się wody mi odeszły.
Gdy to usłyszałem zerwałem się na równe nogi i zobaczyłem siedzącą na łóżku i już ubrana Gusie.Na szczęście dobrze robię ,że od kilku dni szykuje sobie ciuchy na taka włośnie chwile bo tak to bym stał przy szafie i wybierał ciuchy.Wcześniej obudziłem Niall'a żeby mi pomógł ja wziąłem torbę a on sprowadził po woli Agatę na dół i pomógł jej wsiąść do samochodu.Zdążyłem mu tylko powiedziałem ,żeby zadzwonił do moich i Agi rodziców i powiadomił resztę.
***20 minut później***
Zabrali ja od razu na porodówkę więc i ja tam poszedłem.Założyli mi jakiś fartuch i mogłem wejść.Zaczęła już rodzić.Poród trwał jakież 3 godziny no i jak no tatę przystało obciąłem pępowinę.Małego zabrali na sale dla noworodków a Agatę zawieźli na salę.Siedziałem tam do 10 rano,aż przyjechali chłopaki.Pati i Marta zostały z nią a ja poszedłem pokazać chłopaka MOJEGO syna.
***3 dni później***
Już odebrałem moje skarby ze szpitala.Obecnie drzemią sobie smacznie.Oczywiście pokój już dawno został urządzony.Nawet zrobiliśmy przejście z naszego pokoju do drugiego.
***25 maj,godzina 15***
Perspektywa Zayna'a:
Termin porodu już dawno miną tak jak Lou wcześnie,jestem zestresowany pomimo tego,że wiem czego się spodziewać.Marta akurat jest na górze bo trochę źle się czuje.Ja przygotowuje deser dla Mike'a kiedy usłyszałam krzyk Marty.Wszystko rzuciłem i do niej pobiegłem.PO drodze zadzwoniłem do Pati żeby przyszła zająć się małym bo chyba się zaczęło.Kiedy wbiegłem do pokoju Martusia leżała na łóżku skulona i trzymała się za brzuch.Usłyszałem w między czasie jak otwierają się drzwi.
-Już jestem!-krzyknęła Pati
-Na górę szybko.-od krzyknąłem
Chwile później już tu była.
-Weź torbę leży w garderobie.-powiedziałem i wziąłem żonę na ręce i szybko zaniosłem ja do auta na tylne siedzenie.Wziąłem torbę od Flap i od razu pojechaliśmy.Zdążyłem jej ttylko powiedzieć informacje od nośnie małego.
***30 minut później**
Okazało się,że są jakieś komplikacje i zabrali ją na cesarkę.Zaczynam się coraz bardziej martwić.Co jakiś czas z sali porodowej wybiegały pielęgniarki.Zdążyłem zapytać jednej.
-Co się dzieje?
-Nie jest dobrze,proszę być dobrej nadziei.-powiedział i pobiegła.Wracała z jakimś lekarzem.
***40 minut później***
Zaraz tutaj zwariuje.Nagle wyszedł lekarz i do mnie podszedł.
-Nie jest dobrze z pańska żoną.Proszę przygotować się na najgorsze ale oczywiście robimy co się da.Proszę mieć nadzieję.
-Co z dzieckiem?-zdążyłem zapytać
-Zdrowe.Z małą wszystko dobrze.-powiedział i wróciła na salę a ja opadłem ja krzesło.Zadzwoniłem do Patrycji i powiedziałem jej co i jak i przekazałem aby poinformowała resztę i naszych rodziców.Oczywiście MIchael'owi ma nic nie mówić,nie chce go straszyć.Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.Chodziłem w ta i z powrotem kiedy do szpitala wpadli chłopaki.Zaczęli wypytywać o wszystko wiec im powiedziałem.Nie wytrzymałem tego i uroniłem kilka łez.
***
Czekamy tu już ponad godzinę kiedy nagle wyszedł lekarz od razu poderwaliśmy się z miejsc.
-Pańska żona...