niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 6 "Cisza przed burzą"

***2 miesiące później,20.02.2015 r.,piątek***

Perspektywa Mark'a:

Co do włamania to mam pewne przeczucia kto to był. Nie ukrywam, że w sprawie wypadku mojego przyjaciela też mamy postępy. Musze przyznać, iż Louis jest świetnym biznesmenem. Dowiedziałem się także o nielegalnych bitwach tanecznym organizowanych przez  Rose. Dziewczyna ma talent i dobrze zna się na rzeczy. Nie będę ukrywać, że po tym włamaniu moje małżeństwo przechodzi kryzys ale nie przeszkadza mi to szczególnie. Mam czas na dzieci i firmę. Ostatnio rozglądam się za małym budynkiem w którym Ro będzie mogła otworzyć swoja szkołę tańca o której tak marzy. Razem z Lou chcemy zrobić jej mały prezent na 19nastke.

-Tato mamy trop o którym mówiłeś. Namierzyliśmy ich. Mają swoja siedzibę w wschodniej części Doncaster.-poinformowała mnie Marie wchodząc do mojego biura
-Oky to ja powiem kilku swoim ludziom aby pojechali tam i rozeznali się w terenie, podaj mi ten adres.-odpowiedziałem i wykręciłem numer do jednego z moich ochroniarzy. Złoże im wizytę za jakiś czas i wtedy się rozmówimy. -Jak tam dzieciaki?
-Wykąpane i położone spać rzecz jasna. Ja idę do Louis'a na noc,wrócę jutro tak około 12, bo obiecałam Elizabeth, że pójdziemy na małe zakupy po zabawki i prezent dla jej koleżanki. Ja uciekam, pa.-powiedziała i dała causa w policzek
-Tylko mi tak grzecznie jak coś to pamiętaj jeden telefon i jestem.-powiedziałem
-Dobrze, pa.-powiedziała a chwile później słyszałam zamykające się drzwi.

Cisza spokój w domu, jak zawsze Alice poszła do swojej przyjaciółki na babski wieczór i wróci jutro. Oczywiście Rosemarie musiała wtrącić swoje 3 grosze kiedy Al wychodziła i nie obyło się bez małej kłótni. Przyzwyczaiłem się do tego. Korzystając z tego, że mam czas wolny przebrałem się w dresy i postanowiłem trochę poćwiczyć. Dawno tego nie robiłem, trudno się dziwić kiedy latałem po między pracą, domem, gangiem a po drodze trzeba było rozwiązywać konflikty zająć się dziećmi i wieloma innymi sprawami. Gdyby nie było Rose to nie wiem czy dałbym sobie radę z tym wszystkim.

Perspektywa Emmy:

Louis musiał zabrać mi Ro kiedy miałyśmy zamiar iść na jakąś imprezę i porządnie za szaleć. Niall i reszta chłopaków też nie jest ucieszona ponieważ chcieli sobie zrobić męski wieczór. Chociaż z jednej strony to lepiej, że nasze plany się pokrzyżowały, przynajmniej spędzie więcej czasy z Niallerem. Brakuje mi tego i to bardzo.

-Nie dość, że cały dom wolny to jeszcze wspólny wieczór. Tak mogę mieć zawsze.-powiedział Niall i zaśmiał się złowieszczo
-Nie wyobrażaj sobie za wiele ty mój bad boy'u.-powiedziałam i pocałowałam go a on odwzajemnił i zaczął pogłębiać pocałunek. W końcu oderwaliśmy się od siebie ponieważ zabrakło nam tlenu.
-Dlaczego ty z każdym pocałunkiem jesteś coraz słodsza?-zapytała a ja tylko poruszyłam na znak, że nie wiem.

Cały wieczór spędziliśmy na kanapie oglądając filmy, rzucając się popcornem i poduszkami, skradając sobie pocałunki. Jednym słowem byliśmy jak zakochana para która nie ma żadnych problemów a ich życie jest jak z bajki. Niestety to tylko pozory. Czasami zastanawiam się jakby to wyglądało gdyby nie było tego gangu, czy byśmy się poznali i byli razem? Może to jakieś przeznaczenie? Tego nie wiemy i się nie dowiemy. Jestem też ciekawa jak to będzie w przyszłości co się z nami stanie, co będziemy robić, czy będziemy mieli rodziny i dzieci czy będziemy nadal utrzymywać kontakt. Mam tyle pytań i na żadne nie znam odpowiedzi i nie uzyskam a bardzo bym chciała. Nawet nie wiem kiedy usnęłam wtulona w Niall'a.

Perspektywa Alice:

Nie sądziłam, że mój mąż może być taki tępy i dać się wykorzystywać. Niby szef gangu a taki pusty. Nawet nic nie podejrzewa a ja mam z tego korzyści. Nie ważne, że sama dobrze stoję finansowo ale po co mam marnować te pieniądze skoro mogę brać od niego. Mam tyle asów w rękawie i w każdej chwili mogę go zrujnować a on nawet o tym nie będzie wiedzieć. Jest nie świadomy, że jego największy wróg to żona. Moim zagrożeniem jest ta wredna szmatowata małolata która myśli, że jest lepsza i może wszystko. Jest tak samo pusta i ździrowata jak jej matka i tak samo sentymentalna jak jej pożal się boże ojciec. Widać, że jabłko pada nie daleko jabłoni. Ona wie za wiele o mnie i o tym czym się zajmuje. Nie ukrywam, iż od początku jej nie znoszę, jedyny pożytek mam z niej taki, że zajmuje się dzieciakami. Musze się pozbyć zgrai tych małolatów a kiedy Mark będzie załamany tym co się stało wykończę i jego. Już nie długo.

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 5 "Cios w czuły punkt"

Uprzedza,że en rozdział zawiera wulgaryzmy lecz sytuacja tego wymaga.Czytasz to na własna odpowiedzialność.

***2 miesiące później,22.12.2014 r.,piątek***

Perspektywa Mark'a:

Louis zgodził się na połączenie naszych gangów a co za tym idzie musieliśmy połączyć nasze firmy ale tym nie było najmniejszego problemu.Przygotowania do świąt idą pełna para.Oczywiście nie obędzie się bez kłótni Ros z Alice. Czasami zastanawiam się po co to wszystko. Ostatnio podsłuchałem jak Marie ostrzegała moja żonę, aby miała się na baczności bo w każdej chwili może ujawnić coś co nie spodoba się mnie i może być koniec tej sielanki dla niej. Nie sądziłem, że kiedyś usłyszę coś takiego z jej ust.Wiem, iż jest ona nie typowa i nie da sobą pomiatać ale żeby zastraszać, tego się nie spodziewałem.

-Tato kupiłeś składniki na bananowca?-od progu usłyszałem najmłodszą córkę
-Tak skarbie mam wszystko,a co już nie możesz się doczekać? Gdzie Rosemarie?-zapytałem
-W kuchni robi lukier na babeczki a mama wyszła na zakupy świąteczne i kazała ci przekazać, że wróci dość późno bo umówiła się z jakąś przyjaciółka jeszcze.-wyznała Eliza i pobiegła do siostry
-Josh możesz mi pomóc, w aucie są jeszcze dwie torby, przynieś je bo nasze kucharki zaczną się denerwować.-dodałem i wchodząc do kuchni poczułem zapach moich ulubionych cynamonowych babeczek.
-No na reszcie ile można robić zakupy, jak tak będzie dalej to się nie wyrobie. Alice woli zakupu i spotkanie z przyjaciółkami, Jo gra na konsoli i jedyna chętna do pomocy to El. Chyba zamieszkam w tej kuchni i będę lecieć na samej kawie aby to wszystko ogarnąć.-oburzyła się Rose
-Oj skarbie już ci pomagam tylko przebiorę się i jestem do twojej dyspozycji razem z tym urwisem.-powiedziałem i pokazałem na syna.

***5 godzin później***

Na szczęście ciasta już skończone, sałatki i inne potrawy też.Na jutro zostało tylko upieczenie kaczki i drobne przygotowania. Al nadal nie wróciła ale to żadna nowość. Postanowiłem zrobić sobie przerwę od papierkowej roboty. Dzieciaki już dawno w łóżkach więc w domu jest grobowa cisza. Czasami zastanawiam się jakby to było gdybym nie poślubił matki Ro a potem Alice. Nie miałbym zgrai dzieci, nie miałbym o kogo dbać ani kim się opiekować, być może byłbym starym zgredem który byłby nie lubiany przez swoich pracowników.

-Rose?Dlaczego ty jeszcze nie śpisz,coś się stało?-zapytałem podchodząc do niej
-Zastanawiam się jakby to było gdyby tata żył, jak wyglądałoby moje życie i święta z nim.-wyznała
-Byłyby tak sama piękne jak te które są teraz. Bardzo was kochał i nie widział świata po za wami dwiema. Planowali nawet rodzeństwo dla ciebie ale niestety przez ten wypadek wszystko się popsuło. Miał kupić większy dom na obrzeżach miasta. Zaczynaliśmy rozkręcać firmę więc było nas stać na więcej rzeczy. Była najlepszym mężem, ojcem i przyjacielem. Nikt nie był tak oddany bliskim jak on.-opowiedziałem jej o ojcu i zobaczyłem,że miała łzy w oczach-Nie płacz, znajdę tego drania i zapłaci on za to co nam zrobił. Obiecuje to Tobie.-nagle zadzwonił telefon Rose
-Tak Hazz,co jest ,że dzwonisz o tej porze?...Co jak to,kiedy?...Zaraz będę tam.-powiedziała i się rozłączyła-Tato muszę jechać do bazy ktoś się nam włamał i była strzelanina,Liam i Lou są ranni.
-Jadę z tobą dla bezpieczeństwa.Ubieraj się a ja powiem Jo aby zaopiekował się małą.Weź kluczyki i zaczekaj w aucie.

Perspektywa Rosemarie:

Nie wiem jakim cudem włamali się do naszej siedziby.Jest zbyt dobrze strzeżona.Coś mi tu nie pasuje.To wszystko było zaplanowane.Ktoś musiał nas obserwować i wiedzieć kiedy jest zmiana ochrony i w jakich godzinach przesiadujemy.Tylko dlaczego o tej porze Lou tam był,co on robił tam?Liam to oky bo on dzisiaj miał dowodzić ale Lou,to jest w chuj podejrzane.Znajdę tych gnojków i ich zabije gołymi rękoma nie ma litość za takie coś nie u mnie.Postanowiłam zadzwonić do loczka i dowiedzieć się więcej.
-Harry co się dokładnie wydarzyło.Opowiedz mi to i co tam robił Louis?-zapytałam  w tym czasie pojawił się tata w aucie-Zaczekaj dam na głośnik bo tata jest ze mną.
-Akurat jak to pod koniec miesiąca liczymy utarg i coś nam się nie zgadzało więc Li zadzwonił bo Louis'a aby wytłumaczyć to więc on przyjechał i zaczęliśmy wszystko powoli układać w całość.Któryś z naszych podwładnych ukradł 5 tysięcy z tygodniowego utargu.Na szczęście już się tym zajęliśmy i hajs odzyskany.Kiedy chowaliśmy wszystko do sejfu u słyszeliśmy strzały więc Louis kazał mi schować wszystko i zabezpieczyć a on i Liam poszli zobaczyć co się dzieje.Później dołączyłem do nich.Była to grupka 6/7 osób mieli dobry sprzęt więc my z podręczna bronią mieliśmy małe szanse.Zabiliśmy 3 a pozostali uciekli.Kiedy się pojawiłem to oni już byli postrzeleni.Tommo oberwał w ramię a Daddy w nogę.Wyjdę z tego tak powiedział lekarz.Jestem z nimi w szpitalu i maja się dobrze.Ty jedz do bazy tam jest już Zayn z Niall'em.Uważaj na brata Em bo dzisiaj miał warte.Jemu nic nie jest jak coś.Kończę bo lekarz przyszedł.-powiedział i się rozłączył.
-Kurwa zabije tych gnojków,nikt nie ma prawa krzywdzić moich bliskich.Dorwę ich.-nerwy roznosiły mnie i nie mogłam się uspokoić
-Spokojnie rozwiążemy to,pomogę ci.-odparł tata i resztę drogi minęła nam w ciszy

***10 minut później***

Kiedy zobaczyłam jak to wygląda i gdybym nie wiedział co tu się stało to pomyślałabym,że przeszła tedy trąba powietrzna.Zaczęłam szukać wzrokiem jakiejś znanej twarzy ale nic nie zauważyłam.Czyli są na dole.Udałam się tam najszybciej jak tylko mogłam
-Jaki idiota dopuścił do tego!-wrzasnęłam wchodząc do pomieszczenia
-Spokojnie własnie przeglądamy monitoring.Zaszli nas od tyłu a w tym czasie była tam zmiana ochrony więc wykorzystali to i w tym czasie przedostali się na teren posesji.-wytłumaczył mi Zayn
-Mówiłam,że ten sposób nie jest doby a nikt mnie nie słuchał to teraz macie.Nie powinni schodzić z postarunku na zmianę.Macie teraz tego skutki.-byłam tak wściekła,że nie panowałam nad sobą.Niall podchodząc do mnie prawie oberwała ale w czas złapał moja dłoń
-Usiądź i się uspokój,Sophia też już tutaj jedzie.Wszystko będzie dobrze.Nie ucierpieli na szczęście poważnie a to najważniejsze.Najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj wyjdą.-wyznał i posadził mnie na fotelu
-Pokażcie mi ten monitoring postaram się wam pomóc.-nagle zadzwonił telefon taty-Mark Williams,Słucham?...Nie krzycz Al.Musiałem załatwić coś w pracy.Wrócę jak najszybciej....Pojechała ze mną ponieważ zaczynam ja wprowadzać w sprawy firmy i nie denerwuj się tak.Zadzwonię później bo teraz nie mogę rozmawiać.-powiedział i rozłączyłem się.
Obejrzeliśmy całe nagranie z kilka naście razy.W między czasie przyjechała Sophia i dzwonił Hazz,że za jakiś czas będzie z chłopakami w bazie.


Perspektywa Liam'a:

Nigdy nie poczułem takiego bólu jak w czasie postrzelenia.Chciałam pomóc Louis'owi bo został trafiony w momencie kiedy strzelał do jednego z napastników.Nie ukrywam ma dobrego cele,kazałem mnie osłaniać ale nie zdążyłem przebiec do niego i mnie trafili.Chwile później pojawił się Harry z bratem Emmy.Załatwili oni jeszcze dwóch gości a reszta uciekła.Loczek od razu zawiózł nas do szpitala.Lou oberwał w bark a mi kula ominęła kość i przeszła na wylot.Na szczęście obyło się bez operacji i mogliśmy szybko wyjść.Trzeba uporządkować wszystkie sprawy i wyjaśnić to co się stało,Mam dziwne przeczucie,że nie obędzie się bez ofiar.
-Sophia jest załamana a Roze jest tak wściekła,że jakby mogła to zabiłaby wszystko co się rusza.Nie wiem gdzie znalazłeś ja Louis ale takiej dziewczyny nigdy nie widziałem i nie znałem.-powiedział Harry kiedy jechaliśmy do willi
-Nie sądziłem,że może być aż tak wkurzona i zdeterminowana.-odpowiedział BooBear
-Mam nadzieje,że nie ucierpiał nikt z naszych i,że już posprzątali większość.- wyznałem
Czuje,że czekają nas pracowite święta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moja głowa buzuje od pomysłów jak nigdy.Jestem w szoku,ze pisze coś takiego i w takiej ilości.

piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 4 "Nie w porę"

***Półtora tygodnia później,3.10.2014,wtorek***

Perspektywa Louis'a:

Dzisiaj transakcja odbywa się u nas w bazie ponieważ szef owego gangu od którego bierzemy towar ma pewne sprawy do omówienia.W takich sprawach zawsze mam koło siebie Zayn'a jako wspólnika no i Roze. Pierwszy raz spotkam się z tym ich szefem i nie ukrywam boję się. Liam z Harr'ym pojechali po nich aby zachować ostrożność, jej nigdy nie jest za wiele.
-Loui już są.-powiadomiła mnie Ro  wchodząc do sali obrad. Nie ukrywam, że kupno tego domu bardzo ułatwia mi kierowanie tym interesem. Do pomieszczenie wszedł Hazz a za nim 2 jakiś facetów i Liam.
-Witam panów, mam nadzieje, że wybaczycie nam te zachowanie ale chodzi o bezpieczeństwo.-wyznałem.
-Szef zaraz się pojawi tylko skończy rozmowę.-powiedział jeden z mężczyzn. Usiedli przy stole i czekaliśmy na ich szefa jak i na Rosemarie która jak zwykle gdzieś uciekła.
-Louis wrócili chłopcy z terenu.Wszystko  jest załatwione i w dobrym stanie.-powiedziała Ro wchodząc do sali konferencyjnej
-Wybaczcie to spóźnienie ale interesy nie mogły poczekać.-powiedział ich szef a mnie zatkało, to ojczym mojej dziewczyny. Spojrzałem na nią, była w szoku tak samo jak Mark. Kiedy nas zobaczył stanął w wejściu i się nie ruszył.Szepnął coś do jednego z ochroniarzy a oni wyszli i zostawili nas samych.Od razu jakoś lepiej mi się zrobiło.
-Tato? Jak,dlaczego?-Ro nawet nie mogła złożyć dobrze zdania tak była w szoku
-Wiem, to nie tak powinno wyglądać i nie tak miałaś się o tym dowiedzieć. Przepraszam. Twój tata był moim wspólnikiem. Razem założyliśmy ten gang. Powiedź mi w takim razie kto jest szefem tu?-zapytał
-Ja, Rose i mój przyjaciel, mamy jeszcze dwóch bliskich pomocników ale ich już pan poznał.-powiedziałem i pokazałem na Harr'ego i Lama oraz Zayn'a.-Nie chciałem aby i to się tak wydało ale mogę zapewnić, że nic złego Rosemarie się nie stanie. Zadbam o to.-odpowiedziałem
-Trzymam cie za słowo. Mam małą propozycje dla ciebie Louis.
-Słucham.-nie ukrywam,że bardzo się zaciekawiła tak jak zmartwiłem
-Co byś powiedział na połączenie naszych gangów.Wiem, że masz sporo terenu tak jak ja, towaru wystarczy na pewno a po za tym wiem, że dobre dziecko z ciebie i bez przyczyny nie wchodziłbyś w takie gówno.-wyznał a ja byłem w szoku. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Musze porozmawiać z innymi, sam nie chce podejmować tej decyzji, rozumie pan. Za 3 dni maksymalnie dam odpowiedź.-wyznałem
-Spokojnie nie śpieszy mi się, poczekam ile będzie trzeba.Towar tak jak obiecałem jest. Jeśli miałbyś jakieś pytanie to wiesz gdzie mnie szukać. Trzymajcie się dzieciaki i do zobaczenia.-powiedział i wyszedł. Roz wybiegła jak szalona z budynku. Kazałem Hazz'ie za nią pójść na wszelki wypadek.Wole nie ryzykować

Perspektywa Mark'a:

To był szok kiedy zobaczył Roze i Lou w tamtym miejscu. Nie sądziłem, że to oni stoją za tymi wyścigami. Nie sądziłem nawet, że oni wywołują taki popłoch w policji. Nie wiem nawet jak Ro to przyjęła. Do tej pory nikt o tym nie wiedział. Oczywiście firma transportowa jest tylko przykrywką no ale tak robi większość dilerów w tym kraju a teraz mają się połączyć w jedno dwa najbardziej wpływowe gangi. Będzie się działo. Zrezygnowałem z dokumentacji i takich tam w biurze ze względu na córkę.
-Rozemarie mogę wejść?-zapytałem
-Jeśli musisz.-nie widziałem jej twarzy ale mogłem spodziewać się tego,że płacze
-Kochanie wiem, że to ciężkie do pojęcia ale co ja mam powiedzieć kiedy jedna z moich córek jest zamieszana w najgorsze co może być na tej ziemi. Chciałem ci powiedzieć o tym kiedy będziesz przejmować firmę.Chciałem cie wprowadzić w to a okazało się, że ty już dobrze wiesz co i jak.-wyznałem i czekałem na jej odpowiedź.Obróciła się w moja stronę i przytuliła się do mnie.
-Ja nie chciałam ale tylko tak mogłam cie odciążyć finansowo.Tak na prawdę to nie wiedziałam na początku na co się pisze. Miałam dopiero 14 lat. Sam pamiętasz jak wtedy było. Chciałam być samodzielna i udowodnić, że poradzę sobie sama i nikogo nie potrzebuje. Po za tym docierało do mnie, że wypadek taty mógł być ukartowane ponieważ nie znałam lepszego kierowcy od niego.
-Tak to prawda.Wypadek twojego taty nie był z jego winy.W tamtym czasie mieliśmy zatargi z konkurencyjnym gangiem i to była ich zemsta za to,że "wygoniliśmy" ich z tego terenu. Chciałem ostrzec twojego tatę aby nie wsiadał do auta ale jak zadzwoniłem było już za późno. Od kilku lat szukam sprawcy na własna rękę i jestem coraz bliżej. Zlokalizowałem tą grupę już. Obiecuję tobie, iż znajdą tą osobę i odpowie za to co zrobiła nam.-powiedziałem
-Chce ci pomóc w tym. To dotyczy też mnie. Proszę pozwól mi na to, to bardzo ważne dla mnie.-odpowiedziałem i czekała na moja reakcje.W jej oczach było coś co kazało mi pozwolić jej na to i mówiło,że z nią uda się wszystko.
-No dobrze. Porozmawiamy o tym jeszcze później a teraz kładź się spać miałeś dużo wrażeń dzisiaj. Dobranoc, miłych snów kochanie.-pocałowałam ja w czoło i wyszedłem schodząc na dół gdzie czekała na mnie Alice. To nie będzie spokojna noc. Chociaż to żadna nowość.

Rozdział 3 "Niespodzianka"

***3 tygodnie później,22.09.2014,piętek***

Perspektywa Emmy:

Skoro piątek to znaczy, że weekend a jak weekend to czas wolny który zamierzam spędzić z Niall'em. Uwielbiam te dni kiedy nie ma nic innego po za nim. Okazało się, że tata Cat jest komisarzem i nie może nam za bardzo zaszkodzić. Zdążyliśmy już zorganizować 2 wyścigi i jedną bitwę taneczną ale to akurat moja i Rose działka. Dzięki nowemu dostawcy mamy większą liczbę klientów co za tym idzie więcej hajsu. Jutro jedziemy razem z Hazzą i Liam'em po towar. W tym tygodniu kolej na dziewczyny.
-Kochanie to co dzisiaj mamy w planach?-zapytałam Niall'a kiedy przekroczyłam próg jego domu
-Mamy do dyspozycji cały dom.Wybierasz ty.-odparł
Całą noc spędziliśmy na kanapie oglądając filmy a raczej horrory. Wiedziałam bardzo dobrze, że to było specjalnie ale mi to nie przeszkadza ponieważ kocham przytulać się do tej jego umięśnionej klatki piersiowej i otulona jego ramionami. Kocham też zapach perfum jaki używa. Rozpływam się na samą myśl o tym połączeniu a co dopiero kiedy mam je przy sobie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w jego objęciach.

***następny dzień,***

-Kocie wstawaj. Ja wiem, że się fajnie śpi ale śniadanie ci wystygnie a mamy dużo rzeczy do zrobienia dzisiaj.-Niall starał się mnie obudzić a ja już nie spałam do kilku minut ale chciałam posłuchać jego głosu.-Wiem, że już nie śpisz bo mrugasz oczami.-dodał i pocałował mnie w usta a ja  ie umiem się oprzeć jego słodkim ustom.
-Co oferuje pan na śniadanie?-zapytałam otwierając oczy i obracając się na plecy a Niall miał dłonie po bokach mojej głowy
-Śniadanie może zaczekać.Ty jesteś ważniejsza.-odpowiedział i przyssał się do moich ust a to oznacza tylko jedno.Nie prędko wyjdziemy z tego pokoju.

Perspektywa Sophi:

Odebranie towaru to zawsze jest dla mnie ogromny stres. Nie ważne, że robię to od kilku lat ale może pójść coś nie tak. Zawsze mamy tych samych "ochroniarzy" plus jacyś niżej postawieni których najczęściej nie znam. Za godzinę mamy być w umówionym miejscu a ja coraz bardziej się obawiam. Pierwszy raz będę dokonywać transakcji z nowym dostawcą i to w nie znanym mi miejscu.
-Dziewczyny wsiadajcie, bo już musimy jechać aby zdążyć i być jeszcze przed czasem za nim przyjadą tamci-powiedział Liam i wsiadłyśmy do auta. Dla bezpieczeństwa zawsze jeździmy dwoma, Rose z em i Harrym a ja z Li.

***30 minut później***

Właśnie jesteśmy na miejscu. Nasi już tutaj są. Wysiadam ostrożnie z auta tak jak dziewczyny. Lepiej być ostrożnym. Jak zawsze to Ro dokonuje transakcji ze względu na to,i ż jest prawą ręką Tommo ale mi to nie przeszkadza. Lepiej dla nas.

Perspektywa Emmy:

Właśnie omawiałam z Ro plany na jutro kiedy dotarłyśmy na miejsce. Jak zawsze obstawa już na nas czekała. Jeden z tych chłopaków jest bardzo podobny do mojego brata ale to nie możliwe aby wplątał się w coś takiego a po za tym on nie może mnie zobaczyć i nie może wiedzieć,że jestem w gangu i jestem dilerką.
-Rose zaczekaj chwile. Może mam zwidy ale wydaje mi się,że jeden z tych chłopaków to mój brat.-wyznałam i pokazałam jej na nich.W tym czasie reszta się z nimi witała-Proszę cię jeśli to jest prawda on nie może się dowiedzieć co robię.
-Dziewczyny chodźcie tu bo zaraz będą z towarem.-zawołam Hazz
-Już idziemy.-powiedziała Marie-Masz tu moją bluzę i załóż kaptur.Powiem Li aby staną z tobą trochę dalej on nas oky?
-Dziękuję, jesteś wielka, kocham cię.-odpowiedziałam i szłyśmy w stronę reszty. Rose powiedziała coś Daddy'emu i podszedł do mnie a w tym czasie podjechali dostawcy.Harry podał Roz walizkę z gotówką.

Perspektywa Harr'ego:

Kiedy podjechało auto poczułem jak Rozmarie ścisnęła mnie za dłoń.Nigdy tak nie robiła ale co się dziwić nowy dostawca i pierwsza transakcja z nim w jej wykonaniu. Sophia zaczyna się uczyć dopiero przeprowadzanie transakcji ponieważ nie zawsze Lou, Zayn, Li czy Ro może a ja wole za to się nie barć dlatego. Podobno płeć piękna lepiej negocjuje.
-Witam. No proszę a to niespodzianka nie sądziłem, że mamy w tym fachy takie piękności.-powiedział jeden z tych facetów
-Miło mi słyszeć te komplementy ale nie po to się tu spotkaliśmy. Mogłabym zobaczyć towar?-wiedziałem, że się stresuje tą wymiana ale nie pokazuje tego, ta pokerowa twarz jest w tym mistrzem.
-Piękna i jaka konkretna. Frank podaj walizkę.-otworzyli walizkę a tam jakieś 15 kilo amfy
-Hazz sprać paczki.-rozkazała Ro, lubię ja taka stanowcza. Louis nie mógł trafić lepiej. Nie wiem gdzie znalazł tak genialne dziewczyny no ale on ma nosa do tego. -Jest oky.
-Więc tak tutaj jest gotówka, tyle ile uzgodnione było. Zabierz towar i wiesz co masz zrobi a ja dokończę tutaj transakcje i przyślij Liam'a do mnie.-odparła a ja szybko się zawinąłem i realizowałam typową procedurę. Zapakowałem połowę do jednego auta a drugą do drugiego i kazałem jechać chłopaka do bazy.Nie dość,że Sophia się przyucza to jeszcze dzisiaj był nowy chłopaka. Mam dziwne wrażenie, że skądś go znam.

Perspektywa Liam'a:

Transakcja zakończyła się pomyślnie i za półtora tygodnia znowu. Boje się trochę o Sophie jak sobie poradzi z tymi interesami. Pamiętam jak Ro uczyła się tego.
-Li dlaczego stałeś na uboczu z Em coś się stało?
-Najprawdopodobniej jeden z tych chłopaków to brat Emmy ,bała się,że ją rozpozna i dowie się co robi. Muszę pogadać z Lou o tym i dowiedzieć się więcej.-odpowiedziałem i odwiozłem ją do domu.
-Lou za 15 minut w maszyn miejscu i nie obchodzi mnie co robisz teraz robisz to ważne.-powiedziałem i rozłączyłem się nie czekając na jego odpowiedz.

***15 minut później***

-Kiedy byliśmy odebrać towar z dziewczynami Emma rozpoznała w jednym z chłopaków swojego brata. Powiedz mi on jest w gangu a ona o niczym nie wie?-zapytałem od razu jak się spotkaliśmy
-Tak jest w gangu prosił mnie o pomoc więc nie mogłem odmówić kumplowi ale z tego co się orientuje on miał być gdzie indziej. Wyjaśnię to i dam ci znać.-odpowiedział
-Emma boi się, że mogą się spotkać gdzieś w bazie czy w czasie jakiejś akcji rozumiesz to.
-Oky,oky załatwię to i postaram się aby na siebie nie wpadli a teraz wybacz muszę spadać bo mam rozgrywki w fife z Zayn'em i Niall'em.-odparł i każdy z nas poszedł w swoją stronę.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 2 "Nowa"

***1.09.2014,poniedziałek***

Perspektywa Emmy:

No i wolne się skończyło. Teraz zamiast siedzieć przy basenie to będę siedzieć w książkach. Na szczęście jestem w jednej klasie z Rose więc nie będę się nudzić. W szkole to my jesteśmy ta elita. Pamiętam jeszcze jak Zayn z Liam'em, Niall'em i Harry'm chodzili tutaj. To dzięki nim ludzie nabrali do nas szacunku. To były piękne lata. Dzień zaczynamy od biologi z naszą wychowawczynią. Jak na każdej lekcji siedzę z Ro. Po dzwonku do klasy wchodzi pani profesor z jakąś dziewczyną której nie kojarzę co oznacza, że jest nowa i trzeba ja poznać jak najszybciej i sprawdzić kim jest. Wymieniłam spojrzenie z Marie i już wiedziałam,że pomyślała to samo.
-Witam was w ostatniej klasie. Chciałabym przedstawić nową uczennice Katherine Brown będzie chodzić do naszej klasy i mam nadzieję, że zakolegujecie się z nią. Usiądź za Rosemarie i Emmą-powiedziała wychowawczyni i zaczęła normalna lekcje. Na przerwie postanowiłyśmy się zapoznać z nową koleżanką.
-Hej jestem Rose a to Em.-powiedziała Marie
-Miło mi was poznać jestem Kat.-przedstawiła się
-Skąd jesteś i co cię tu ściągnęło do takiej dziury?-zapytałam
-Przeprowadziłam się z rodzicami ponieważ tatę przenieśli a mama dostała tutaj lepiej płatną prace. Wcześniej mieszkałam w Berdford.
-Co ty na to abyśmy razem zjadły obiad?-zaproponowała Ro
-Oky jeśli nie będę wam przeszkadzać.
Całą długa przerwę rozmawiałyśmy z Kat i dowiedziałyśmy się, że jej tata jest policjantem w wydziale drogowym. Ma młodszego brata. Lekcje jak to zawsze pierwszego dnia są okropnie nudne i nic nie zadają najczęściej. Okazało się również, że Kata mieszka nie daleko nas więc razem wracałyśmy do domu.
-Halo?-po drodze ktoś zadzwonił do Marie
-Oky zaraz będziemy, jesteśmy nie daleko. Do zobaczenia.-powiedział i się rozłączyła-Zmiana planów musimy jak najszybciej iść do chłopaków, jakaś ważna sprawa.
-Serio nie mieli kiedy tylko teraz? Wybacz Katherin musimy spadać obowiązki wzywają.-odpowiedziałam i pobiegłyśmy w stronę domu tych pacanów. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.

Perspektywa Rosemarie:

Jak zawsze Louis ma wyczucie czasu i musiał zadzwonić kiedy chciałyśmy wybadać teren odnośnie ojca Cat.Nie ukrywajmy ale nie uśmiecha mi się wiadomość o nowym glinie i to jeszcze w drogówce no ale nie mogę dać po sobie tego znaku. Chociaż lepsza drogówka niż dragi bo z tego to trudno się wydostać.
-Po jakiego chuja miałyśmy przyjść?-zapytałam kiedy weszłyśmy do pomieszczenie w którym byli wszyscy łącznie z tą ździra Perrie-a to co tu robi nie jest w naszej grupie i nie powinna słuchać a co dopiero tutaj przebywać.-wykrzyczałam
-Rose spokojnie nie denerwuj się oky.-powiedział Lou
-Jestem spokojna kiedy jej nie widzę na oczy. Zayn nie odzywaj się jeśli i ty nie chce oberwać. Nie mam dobrego humoru dzisiaj więc lepiej jak nie będziecie mnie wkurwiać.-wyznałam i usiadłam na kolana Lou
-Znaleźliśmy nowego dostawce ale nie mamy go jak sprawdzić bo nikt nic o nim nie wie. To dość duży gang. Na szczęście nie mamy z nim na pieńku więc można spróbować. Zayn się już skontaktował z ich szefem. Za 3 dni pierwsza dostawa. Hazz z Zayn'
em pojadą po towar bo ja nie mogę i Liam też ponieważ są wyścigi i bierzemy udział.-poinformował nas Tommo
-To teraz my mamy dla was wiadomość. Na naszym osiedlu zamieszkała nowa dziewczyna i jest w mojej i Em klasie a jej ojciec to glina i pracuje w drogówce. Nie wiem na jakim stanowisku bo zadzwoniłeś i się nie dowiedziałam. Odwołałabym ten wyścig do momentu kiedy nie dowiem się czegoś na temat jej ojca.-powiedziałam i zaczęłam wstawać kiedy Lou złapał mnie za nadgarstek
-Nie przywitałaś się i nawet nie zamierzasz się pożegnać?-zapytał
-Nie zamierzam bo nie mam dobrego humoru. Na nas czas Em musimy jeszcze się przyszykować na jutro. Mam nadzieje,że wiesz komu ufasz Zayn.-dodałam i wyszłyśmy z budynki w stronę naszych domów. Bardzo dobrze wiem co tam na prawdę robi ta ździra ale jeszcze nie pora aby to ujawnić. Pożegnałam się z Emmą pod moim domem i ruszyłam do drzwi.Na powitanie usłyszała kłótnie Alice i Marka.
-Ta dziewczyny mnie wykończy nerwowo Mark, ona jest taka sama jak jej matka. Widać, że to rodzinne. Powinieneś ją zostawić tam.-a no tak zapomniałam, że wczoraj był w pracy kiedy ja jak zwykle najeżdżałam na tą sukę. Uwielbiam się z nią kłócić i widzieć tę mina kiedy uświadamiam ją w tym, że ze mną nie wygra a mój ojczym i tak będzie po mojej stronie.
-Uspokój się Al. Obiecałam jej ojcu, że zajmę się jego rodziną. Mery nie umiałam pomóc więc chce pomóc Rose. To mój obowiązek rozumiesz. Złożyłam obietnice i jej dotrzymam. Ona jest dobrą, pomocną i wdzięczną dziewczyną tylko nie rozumiem dlaczego ty jej tak nienawidzisz. Traktuje nasze dzieci jak swoje rodzeństwo. Zajmuje się nimi, pomaga nam chociaż mogłaby tego nie robić. Jest zagubiona. Własna matka się znęcała nad nią. Jak ty byś się czuła na jej miejscu pomyśl.-powiedział spokojnie
-Ona mnie poniża i wyzywa, kiedy ciebie nie ma. Nie zdziwię się jeśli skończy tak jak jej matka.-tego było już za dużo. Wiem, że moja mama nie była dobra ale nie pozwolę aby ktoś taki jak ona obrażał ją.
-Odpierdol się od mojej mamy. Nie pozwolę ci jej obrażać. Nie znałaś jej i nie wiesz jaka ona jest. Jeśli mam być szczera to ty też nie jesteś świetną matką dla Elizabeth i Josh'a. Nigdy nie ma cię w domu kiedy jesteś potrzebna. Mark pracuje za 3 aby im niczego nie brakowało a ty tą kasę rozpuszczasz u kosmetyczki i w galerii. Ja znalazłam prace aby go odciążyć chociaż trochę. A ty co?-wykrzyczałam jej prosto w twarz i pobiegłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i szybko nałożyłam słuchawki na uszy aby się uspokoić i odreagować. Po godzinie ktoś zapukał do mnie do pokoju.
-Proszę.
-Mogę wejść?-zza drzwi wyłonił się Mark
-Tak, przepraszam cię, że tak się zachowałam na dole.-powiedziałam
-Nic się nie stało rozumiem cię. Tak samo reagowałem kiedy ktoś obrażał moich rodziców.
-Mark?-zapytałam niepewnie
-Tak słońce.
-Znałeś mojego tatę?-powiedziałam tak cicho, że prawie nie było słychać
-Tak znałem, pracowaliśmy razem. Kilka dni przed tym wypadkiem kazał mi obiecać, że jeśli mu się coś stanie mam się zająć wami. Dotrzymałem obietnicy. Był moim najlepszym przyjacielem, byliśmy jak bracia. Po jego wypadku spotykałem się z twoją mamą i tak jakoś wyszło, że się w niej zakochałem. Wzięliśmy potem ślub i dalej już wiesz jak było.-kiedy to usłyszałam byłam w szoku. Dlaczego nie kojarzę go z czasów kiedy tata jeszcze żył.
-Jestem ci bardzo wdzięczna, że mnie uratowałeś i wziąłeś pod swoją opiekę. Nigdy ci się za to nie odwdzięczę. Jesteś dla mnie jak ojciec i starasz się jak możesz aby mi go zastąpić a ja nie daje ci tego odczuć.Kocham cię.-powiedziałam i pierwszy raz po długim czasie się do niego przytuliłam-Mogę mówić do ciebie tato?-zapytałam nie pewnie
-Wiesz ile na to czekałem aż zapytasz. No jasne. Jak ja mam cie nie kochać. Wystarczy,że pomagasz mi z tymi urwisami, ucz się dobrze i nie pakuj się w żadne świństwa.To mi wystarczy.-z tym ostatnim to za późno już, pomyślałam a on wyszedł z pokoju.

***3 dni później,4.09.2014***

Perspektywa Louis'a:

Wyścig odwołaliśmy, Harry z Zayn'em pojechali po nowy towar a ja postanowiłem spędzić ten wieczór w towarzystwie mojej dziewczyny. Już dawno nie mieliśmy okazji pobyć sami ze względu na nasze interesy. Może i jestem gangsterem ale w mojej duszy drzemie romantyk. Kolacje przy świecach, nocny maraton filmowy czy spacery przy zachodzie słońca to mój żywioł. Dzisiaj postawiłam na popcorn, kanapę, koc i ulubione filmy Ro. Na reszcie to ona przychodzi do mnie a nie na odwrót. Kiedy nie ma Alice w domu to ona nie może wychodzić bo musi siedzieć z tymi małymi łobuzami i nie możemy pobyć sam na sam.
-Ile musiałem czekać na to abym w końcu mógł się nacieszyć tobą i nie dzielić się z innymi.-powiedziałem kiedy weszła do mojego domu
-Mi też tego brakowało. To co mamy dzisiaj w planach?
-Mały seans filmowy. Zapraszam za mną panią.
Oglądaliśmy tak do 3 w nocy kiedy Rose musiała wracać ponieważ jutro do szkoły ale w weekend jak nam nic nie przeszkodzi to mamy dokończyć. Odwiozłem ją do domu a w drzwiach pojawiła się jej macocha i już wiedziałam, że to nie zakończy się dobrze. Na szczęście pojawił się Mark i nie było dymu.
-Kochanie dlaczego tak późno wracasz do domu?-zapytał
-Zagapiłam się ponieważ oglądaliśmy filmy z Lou a żebym nie chodziła późno po mieście to odwiózł mnie i odprowadził. Przepraszam cię tato.-powiedziała a ja pożegnałem się z nią i jej opiekunami i wróciłam do siebie. Po drodze dostałem wiadomość od Mulata, że transakcja się udała a towar jest w naszej siedzibie.

Rozdział 1 "Wstęp"

Perspektywa Louis'a:
Nowa dostawa towaru po raz kolejny w tym miesiącu. Dziewczyny się spisują świetnie.W tygodniu zarabiamy grubo ponad 10 tysięcy. Nie wiem jak one to robią ale pokazują klasę. Nie żałuje, że je w to wciągnąłem. Nie sądziłem nawet, że zakocham się w jednej z  nich.Nie licząc naszej 8 to mamy jeszcze z 40 pomocników. 4 lata temu nie miałem praktycznie nic a teraz proszę jak się rozwinąłem z pomocą przyjaciół i mojej dziewczyny. Zarządzam jednym z największych gangów w okolicy i którymś co do wielkości w kraju.
-Tommo przyjechali już!-krzyknął Zayn kiedy nasz samochód wjechał na plac
-Już idę, poczekaj na mnie. Niall dzwoń do dziewczyn niech przyjdą tutaj jak najszybciej.-powiedziałem i ruszyłem sprawdzić towar. Nigdy nie można ufać dostawcy. To jedna z zasad w tym biznesie. Zbliża się koniec wakacji i będę musiał odciążyć Rose i Em od obowiązków tutaj. Znając je nie zgodzą się na to. Ubolewam nad tym, że mamy tylko 3 dziewczyny w zespole, przydałaby się jeszcze jedna aby pracowały w parach dla bezpieczeństwa. Fakt nigdy nie są same kiedy rozwożą towar i mają broń ale zawsze dbam o to co najlepsze i najdroższe.
-Pokażcie co mamy tym razem.- odparłem kiedy Li i Hazza wysiedli z torbami z auta
-To co zawsze, ale jest problem. Musimy znaleźć jeszcze jednego dostawce ponieważ ten nie nadąża z produkcją.- powiedział Liam podając ciemną torbę
-Jak to? Co 2 tygodnie mają dawać nam towar i to jest tylko 15 kilo koki plus trochę trawy i hery.
-Bardziej chodzi im o kokę niż o resztę.-wtrącił się Harry
-Zayn zajmiesz się znalezieniem drugiego dostawcy oky?-zadałem pytanie retoryczne jak zawsze w podobnych sytuacjach bywa
-Już się robi, a teraz chodźmy bo zaraz będą pozostali aby to podzielić.-powiedział Zayn i weszliśmy. Zdążyłem ledwo usiąść a zostałem obdarzony soczystym pocałunkiem.
-Tak możesz mnie zawsze witać skarbie.- przywitałem się z Ro
-Też się ciesze. To co dzisiaj mamy dobrego, że musiałam przerwać razem z Emmą i Sophią fajny film?- zapytała Marie
-Świerzy jeszcze ciepły towar moje panie.- dodał Niall
Jak to zawsze bywa przy podziale sami również sprawdzamy towar. Czy aby na pewno jest dobry i nadaje się do sprzedaży.Dzielenie tego wszystkiego zawsze jest długie i męczące.Wybiła już 4 nad ranem.Nasze skarby uciekły do domu jakąś godzinę temu aby przygotować się na jutro i dać znać odbiorcą. Kiedy zaczynałem z tym przygodę tak na prawdę nie wiedziałem jak to się wszystko potoczy i czy przypadkiem przy odbiorze nie zostanę zabity. Gdyby nie to, że sytuacja zmusiła mnie i kilka osób do tego to nawet nie wchodziłbym w to.

Perspektywa Emmy:
Jeszcze jako 13 latka nie sądziłam, że za nie cały rok będę w gangu i zajmę się dragami. Jestem wdzięczna Louis'owi, że pokazał mi ten świat i mogę się wykazać. Pochodzę z przeciętnej rodziny. Nigdy mi niczego nie brakowało ale postanowiłam odciążyć moich rodzicieli finansowo i tak to się już ciągnie 4 lata. Rodzice są przekonani, że pracuje w jakiejś małej nie istotnej firmie. Brat nic nie podejrzewa chociaż sam zachowuje się dość dziwnie od pewnego czasu i muszę to sprawdzić.

***28.08.2014,następny dzień***

Zbliża się koniec wakacji a z tym samym początek szkoły. Szkoda tracić czas kiedy jest super pogoda i można jeszcze się poopalać. Cała nasz grupka spotyka się u Ro aby omówić kilka spraw i przy okazji dobrze się zabawić. Czasami zastanawiam się co by było gdyby Mark nie zabrał jej od matki. Teraz ma życie jak z bajki pomijając tą jędze Alice. Typowy plastik, nie wiem co widzi w niej ojczym Rose. Zazdroszczę jej tego słodkiego rodzeństwa Elizabeth ma 4 lata a Josh 7. Kocha ich tak jakby to było jej prawdziwe rodzeństwo.
-Zaraz powinie się pojawić chłopacy, El, Jo idźcie do siebie na razie dobrze. Jak będziecie mogli już tutaj przyjść to zawołam was albo ktoś po was przyjdzie. Weźcie sobie lody czy to mam chcecie ale nie za dużo i nie zapomnijcie o piciu.- powiedziała Marie
-Dobrze, zajmę się wszystkim siostra nie masz się czego bać rodzice będą dopiero późnym wieczorem.- odpowiedział Josh i zniknęli na schodach a w tym samym czasie ktoś zadzwonił do drzwi.
-No proszę kogo my tu mamy? Em wpuszczamy tych panów czy lepiej nie ryzykować bo wiesz rodziców nie ma.- powiedziała
-Możemy zaryzykować jak coś to zadzwoni się na policje.-wyznałam a cała 5 weszła do środka
-Chodźcie na ogród, wszystko już gotowe.- dodała Rose

Perspektywa Rosemarie:

Często zastanawiam się jakby to było gdybym nie zajmowała się tym co teraz. Gdzie bym była i czy w ogóle była. Jestem wdzięczna Mark'owi za to ile do mnie zrobił i robi nadal. Wie, że "pracuje" a po mimo tego nadal dostaje kieszonkowe i inne udogodnienia. Jest dla mnie jak ojciec którego nie miałam ponieważ mój biologiczny zginął w wypadku lecz co do tego mam pewne wątpliwości. Tata był świetnym kierowcą i nigdy nie pił kiedy prowadził. Sądzę, iż to było wszystko upozorowane i ktoś go zabił. Mark zastąpił mi ojca za co jestem mu wdzięczna ale nigdy nie dorówna mojemu, lecz się stara.
-Dobra a teraz przechodzimy do rzeczy. Od wczoraj szukam drugiego dostawcy ponieważ obecny nie wyrabia na produkcji koki. Ta dostawa była mniejsza o 3 kilo więc i nie każdy z naszych klientów dostanie taka porcje jak zawsze.-powiedział Lou
-U mnie kilku zrezygnowało z dostawy tym razem. Będzie z 0,5 kilo mniej -wyznałam-Em ma podobnie.
-Oky a jak u was?- zapytał Tommo
-U nas też tak odejdzie z kilogram towaru.-wyznał Hazz
-Zayn a u cb?
-Ja nie mam z czego odjąć. Cały towar jaki mam zawsze się rozchodzi.
-U mnie tak samo, brakuje nam kilograma a nie chce tego mieszać z czymś innym.
-Ale przecież dostaliśmy więcej hery wiec można ją sprzedać. Lou ja wiem, że teraz cienko mamy ale damy rade razem. Postaram się rozejrzeć za nowym dostawcą. Po dzwonie do moich odbiorców może oni znają kogoś kto mógłby nam dawać jakąś część działek.- powiedziałam
-Dobra to co najważniejsze mamy już załatwione.Więc możemy odpocząć przed jutrem.-dodał Boo Bear
-To idę po dzieciaki, bo kisza się w domu.-wyznałam i już wstawałam z leżaka ale Louis był szybszy i poszedł po nich. Ciesze się z tego, że polubił moje rodzeństwo tak jak one go.Alice nie toleruje go w przeciwieństwie do Marka który go bardzo uwielbia.
-Ziejn!!!-krzyknęła El i od razu do niego pobiegła. Na szczęście nie ma teraz Perrie bo zaraz by było, że ma się do niego nie zbliżać bo on jest jej i takie tam podobne teksty.Nie znoszę tej szmaty, jej miejsce jest w burdelu a nie tutaj.

Opis opowiadanie i bohaterów

3 dzielnice które należą do gangu w Doncaster.Nielegalne wyścigi i narkotyki to ich żywioł.Grupka 8 osób, które władają ulicami miasta,policja nawet nie próbuje z nimi walczyć ponieważ wie, iż to nie wróży nic dobrego. Niewinna dziewczyna przeprowadza się z rodzicami do Doncaster nie spodziewając się, że znajomość z Emmą i Rose nie przyniesie jej nic dobrego i prowadzi w złą stroną.




Rosemarie, Rose, Marie,Ro Hathaway (23.06.1996)-zajmuje się dilerką, wyścigami, nielegalne bitwy taneczne, dziewczyna Louis'a. Kiedy miała 5 lat jej tata zgina w wypadku samochodowym, 2 lata potem jej mama ponownie wyszła za mąż, lecz kilka miesięcy później zaczęła pić i znęcać się nad nią. Ojczym rozwiódł się z jej matka  pozbawiając ją praw do córki i biorąc ją pod swoją opiekę. Nie znosi swojej macochy natomiast bardzo troszczy się o swoje młodsze przyrodnie rodzeństwo. W międzyczasie wplątała się w dragi i nielegalne wyścigi. Jej chłopakiem jest jeden z większych dilerów w mieście. Pasjonuje się tańcem i organizuje nielegalne pojedynki taneczne.


Emma, Em Smith (7.05.1996)- zajmuje się tym samym co Rose, dziewczyna Niall'a. Przyjaciółka Ro od najmłodszych lat. Była z nią w najgorszych momentach jej życia. Razem wplątały się w gang i tego nie żałują. Zawsze uwielbiały te klimaty. Okazja trafiła się gdy przyjaciel jej brata zaproponował im mały zarobek. Sama nawet nie jest świadoma tego, iż jej brat jest w tym gangu i zleca ona mu zadania.


Sophia Smith (9.02.1994)-bierze udział w wyścigach, dziewczyna Liam'a i kuzynka
Emmy



Perrie,Pezz Edwards (10.07.1993)-dziewczyna Zayn'a. Nie lubiana przez pozostałe dziewczyny. Zarozumiała i dość opryskliwa. Jest z Zayn'em ze względu na jego statut. Uważa się za ważniejszą i lepszą od pozostałych.


Katherina, Kat, Kate, Brown (28.09.1996)-(dilerka)spokojna i ułożona dziewczyna która razem ze swoimi rodzicami i bratem przeprowadza się do Doncaster. Nie jest nawet tego świadoma, że w tym mieście jej życie zmieni się o 180 stopniNie podejrzewa nawet tego, że Rose i Em w plątają ją w gang. Pozna najgroźniejsze osoby w mieście i każdy jej  krok będzie pod kontrolą.



Niall, Nialler Horan (13.09.1993)-bierze udział w nielegalnych wyścigach oraz je organizuje. Pomaga on finansowo swojej mamie. Ma starszego brata Greg'a. Jest on z nim pokłócony o to co robi. Ukrywa to przed Matką aby jej nie denerwować i załamać.



Louis,Lou,Boo Bear, Tommo Tomlinson (24.12.1991)-zajmuje się on dilerka i wyścigami. Jest jednym z ważniejszych w gangu. Organizuje dragi i miejsce na wyścigi. Wspiera swoją mamę finansowo i w wychowywaniu młodszego rodzeństwa. Chce zapewnić rodzeństwu godna przyszłość i szczęśliwe dzieciństwo którego on sam nie miał.



Zayn Malik (12.01.1993)-zajmuje się dilerką i pomaga Louis'owi w prowadzeniu gangu. Jak większość z chłopaków on również pomaga swojej rodzinie finansowo. Nikt z nich nie pochodzi z bogatych rodzin. Stara się aby jego dwóm młodszym siostrom nic nie zabrakło. O tym co robi wie tylko starsza siostra Doniya. Nie jest ona z tego zadowolona ale wspiera brata w tym co robi i pomaga mu to ukrywać przed rodzicami.



Liam, Li, Dady Payne (29.08.1993)-jak cała ich grupa bierze udział w wyścigach i jest dilerem. Najczęściej to on pomaga Louis'owi i Zayn'owi w organizacji dragów. Kiedy jest potrzeba pomaga dziewczyna w rozwiezieniu działek klientom. Najbardziej opanowany z całej grupy.



Harry, Hazz, Hazza Styles (1.02.1994)-zajmuje się wyścigami, dilerką i pomaga Liam'owi w czasie kiedy dziewczyny rozwożą działki do klientów. Jest takim ochroniarzem dla nich.Traktuje je jak swoje siostry i bardzo się o nie martwi.


Mark Williams(25.05.1974)-ojczym Rosemarie, przyjaciel jej zmarłego tragicznie ojca. Dziewczyna nie spodziewa się, iż tak na prawdę nie wie nic o człowieku który ją wychowuje.

Alice Williams(30.03.1979)-Macocha Rosemarie, nie na widzi dziewczyny i za wszelka cenę chce aby Mark pozbył się jej z domu. Nie spodziewa się tego, że Rose wie o niej dość dużo i w każdej chwili może to ujawnić.