***2 miesiące później, 24. 12. 2014 r. ***
Perspektywa Kate:
To już prawie 2 miesiące od śmierci Marka. Trudno jest nam bez niego. Świat stracił tak wspaniałego człowieka jakim był. To pierwsze święta bez niego. Postanowiliśmy spędzić je wszyscy razem. Moi rodzice zgodzili się abym nie jechała z nimi do dziadków i została z Rose wspierając ją i jej rodzinę. Polubili bardzo Marie.
-Zayn choć pomóż mi.- zawołałam Mulata
-Co mam zrobić?- zapytał kiedy wszedł do kuchni
-Rozłóż sztućce i talerze.- powiedziałam i wróciła do nakładania potraw.
-Idź się szykować z dziewczynami a ja się tym już zajmę słońce.- powiedziała mama Lou wchodząc do kuchni. Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę pokoju Rose gdzie były już dziewczyny
-Woo jak wy pięknie wyglądacie.- powiedziałam kiedy weszła do pokoju
-Ciebie też zaraz zrobimy na bóstwo aby Zayn’owi opadła szczęka.- odparła Sophia i pociągnęła mnie w głąb pokoju.- Mamy dla ciebie drobny prezent, wiemy, że to nie czas na nie jeszcze ale nas zasady nie obowiązują.- dodała a Emma wyciągnęła z szafy piękną sukienkę.
-Ale ja nie mogę tego przyjąć, pewnie kosztowała fortunę.
-To jest prezent a prezenty się przyjmuje.- dodała Ro
-No dobrze, dziękuję bardzo. –powiedziałam i wyściskałem je mocno
Po długim czasie w końcu byłam gotowa to zejścia Rezem dziewczynami na kolacje wigilijną. Byłam bardzo ciekawa reakcji Zayn’a.
-Juz jesteśmy.-powiedziała Sophia kiedy zeszła ze schodów.
W tym samym czasie Zayn odwrócił się w naszym kierunku i kiedy mnie zobaczył całkowicie go sparaliżowało.
Perspektywa Zayn'a:
Właśnie rozmawiałem z chłopakami o interesach kiedy Sophia oznajmiła, że już są. Gdy obróciłem się i zobaczyłem ją kompletnie mnie zatkało i sparaliżowała, ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie, mój skarb o który dbam każdego dnia. Podszedłem do niej i podałem dłoń aby pomóc jej zejść ze schodów.
-Pięknie wyglądasz słońce.-szepnąłem jej do ucha i ruszyliśmy w stronę jadalni. Widziałem jak się zaczerwieniła i schowała twarz we włosach.
-No dzieci siadamy do stołu bo już czas.- powiedziała mama Lou i wszyscy zasiedliśmy do stołu.
Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Dzieciaki rzuciły się na nie i zaczęły rozdawać każdemu z osobna. Oczywiście Louis dostał więcej prezentu bo z okazji urodzin również. Ja swój prezent miałem w zanadrzu na potem dla Kate.
-No to rozpakowujemy.- powiedział Josh i zaczęła się najlepsza zabawa
-Czy ktoś wie do czego są te dwie pary kluczy?- zapytała Rose gdy odpakowała pierwszy prezent
-Poszukaj może odpowiedzi w środku.- dodał Louis i dalej zabrał się za swoje prezenty
Z pudełka wyjęła kartkę i zaczęła ją czytać. Obserwowałem ją cały czas, zauważyłem jak z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Poderwała się z fotela i pobiegła na górę a zaraz za nią Louis.
Perspektywa Louis’a:
Bardzo dobrze wiedziałem od kogo ten prezent i do czego służą te klucze. Wiedziałem, że w środku jest liścik ale za kija nie wiedziałem co w nim jest. Gdy Rose go wyciągnęła i zaczęła czytać obserwowałem jej reakcje na to. Widziałem łzy i nagle uciekła na górę. Nie myśląc dłużej pobiegłem za nią do jej pokoju.
-Kochanie co się stało?- zapytałem jak tylko wszedłem do pomieszczenia
-Wiedziałeś, że Mark ma dla mnie prezent, wiedziałeś, że to od niego.- powiedziała ze łzami w oczach
-Tak wiedziałem ale nie wiem co było w liście.- wyznałem a ona podała mi list
Droga Rosemarie,
Jeśli to czytasz to znaczy, że mnie już nie ma. Mam pewność, że jesteś w dobrych rękach i zajmują się Tobą tak jak ja bym to robił. Zapewne zastanawiasz się do czego są te klucze. Jedne są do twojego nowego i za razem pierwszego auta, które zakupiłem niedawno. Natomiast drugi komplet jest do twojej szkoły tańca, którą razem z Lou dla ciebie otworzyliśmy. Jest jeszcze jeden ale go znajdziesz w szkole tańca. Tamtymi kluczami otworzysz wasz nowy dom. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa i układasz sobie życie, ucałuj ode mnie Josh’a i Elizabeth. Nie musisz się martwic o ich przyszłość tak jak i twoja bo zapewniłem wam godne warunki. Jak będziesz tylko potrzebować pieniędzy dla dzieciaków użyj tej karty kredytowej. Odkładane są na niej cały czas pieniądze na waszą edukacje jak i wychowanie, na pewno nie zabraknie ich nigdy. Jesteś najukochańszą i najwspanialszą osoba jaką znam. Charakter i osobowość odziedziczyłaś po tacie. Jestem z tego dumny, że mogłem cię wychowywać i to, że stałaś się tak wspaniałą osobą i doceniasz wszystko i wszystkich z twojego najbliższego otoczenia.
Twój kochający ojczym
Kiedy to przeczytałem sam miałem łzy w oczach. Nie wiedziałem o tym koncie dla ich trójki jak i o domu, który kupił. Zapewnił im godną przyszłość nim jeszcze odszedł. Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu będę w przyszłości takim ojcem jakim od był dla swoich dzieci. Położyłem się koło Rose i objąłem ją bardzo mocno a ona wtuliła się we mnie.
-Louis mam dla ciebie prezent urodzinowy, chciałam dać ci go później ale skoro już jesteśmy sami to dlaczego nie skorzystać.- powiedziała, wstała z łóżka i podeszła do komody z której wyjęła małe pudełeczko. Wróciła powrotem do mnie i podała mi je- Mam nadzieję, że spodoba ci się to.
Powoli odwiązałem wstążkę i podniosłem wieczko. W środku było zdjęcie. Wziąłem je do ręki i nie uwierzyłem w to co zobaczyłem. To było zdjęcie mojego dziecka.
-Czy to jest nasze maleństwo?- zapytałem a głos łamał mi się okropnie
-Tak, za 8 miesięcy będziesz tatą. Tym razem nam się uda.- odpowiedziała a ja natychmiast wstałem i podniosłem ja i zacząłem kręcić się dookoła z tego szczęścia. Tym razem dopilnuje aby nikt nie zakłócił spokoju naszemu dziecku.
-Choć musimy powiedzieć wszystkim o tej nowinie.
Perspektywa Zayn’a:
Kiedy Louis pobiegł za Rose my dokończyliśmy rozpakowywać prezenty. Po tym wszystkim postanowiłem przejść się z Kate i dać jej prezent ode mnie.
-Co się stało, że chciałeś ze mną porozmawiać na zewnątrz, coś jest nie tak?- zapytała przestraszona
-Chciałem się ciebie o coś zapytać?
-Zayn kochanie co się dzieje, powiedz mi bo zaczynam się martwić.- wyznała.
Sięgnąłem do kieszeni płaszcza i wyjąłem z niej czerwone pudełeczko i ukląkłem przed moja ukochaną
-Wiem, że to może oklepana i wyobrażałaś sobie pewnie to wszystko inaczej ale ja już dłużej nie mogę czekać. Katherina czy uczynisz mnie jeszcze bardziej szczęśliwym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie za mąż
-Ja… o my god… Zayn to są najpiękniejsze oświadczyny jaki mogła sobie wymarzyć. Tak zostanę twoja żona.- odpowiedziała a ja podniosłem ją i zakręciłem dookoła
-Pani Malik jest pani moim największym skarbem na świecie, nikomu cie nie oddam.- powiedziałem i pocałowałem ją
Kiedy w końcu odkleiliśmy się od siebie wróciliśmy do środka a w salonie już był Lou z Rose.
-No na reszcie ile można na was czekać. Siadajcie bo mamy wam do powiedzenia pewna
wiadomość.- odparł Louis a my szybko usiedliśmy na sofie
-Przed chwila dostałem od tej oto osóbki- zaczął i pokazał na Ro- najwspanialszy prezent na świecie, fakt sam maczałam w tym palce ale nie wiedząc o tym. Dokładnie za 8 miesięcy zostaniecie wujkami i ciociami oraz dziadkami.- dokończyła a wszyscy zaczęli im gratulować i wypytywać dziewczyna o wszystko
-No to skoro już tak dzielimy się dobrymi wiadomościami to my dla was również mamy taką. Czekaliście na nas nie bez powodu. Przed chwila oświadczyłem się Kate a ona przyjęła je.- wyznałem i tym razem to nam zaczęto gratulować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz