***1.09.2014,poniedziałek***
Perspektywa Emmy:
No i wolne się skończyło. Teraz zamiast siedzieć przy basenie to będę siedzieć w książkach. Na szczęście jestem w jednej klasie z Rose więc nie będę się nudzić. W szkole to my jesteśmy ta elita. Pamiętam jeszcze jak Zayn z Liam'em, Niall'em i Harry'm chodzili tutaj. To dzięki nim ludzie nabrali do nas szacunku. To były piękne lata. Dzień zaczynamy od biologi z naszą wychowawczynią. Jak na każdej lekcji siedzę z Ro. Po dzwonku do klasy wchodzi pani profesor z jakąś dziewczyną której nie kojarzę co oznacza, że jest nowa i trzeba ja poznać jak najszybciej i sprawdzić kim jest. Wymieniłam spojrzenie z Marie i już wiedziałam,że pomyślała to samo.
-Witam was w ostatniej klasie. Chciałabym przedstawić nową uczennice Katherine Brown będzie chodzić do naszej klasy i mam nadzieję, że zakolegujecie się z nią. Usiądź za Rosemarie i Emmą-powiedziała wychowawczyni i zaczęła normalna lekcje. Na przerwie postanowiłyśmy się zapoznać z nową koleżanką.
-Hej jestem Rose a to Em.-powiedziała Marie
-Miło mi was poznać jestem Kat.-przedstawiła się
-Skąd jesteś i co cię tu ściągnęło do takiej dziury?-zapytałam
-Przeprowadziłam się z rodzicami ponieważ tatę przenieśli a mama dostała tutaj lepiej płatną prace. Wcześniej mieszkałam w Berdford.
-Co ty na to abyśmy razem zjadły obiad?-zaproponowała Ro
-Oky jeśli nie będę wam przeszkadzać.
Całą długa przerwę rozmawiałyśmy z Kat i dowiedziałyśmy się, że jej tata jest policjantem w wydziale drogowym. Ma młodszego brata. Lekcje jak to zawsze pierwszego dnia są okropnie nudne i nic nie zadają najczęściej. Okazało się również, że Kata mieszka nie daleko nas więc razem wracałyśmy do domu.
-Halo?-po drodze ktoś zadzwonił do Marie
-Oky zaraz będziemy, jesteśmy nie daleko. Do zobaczenia.-powiedział i się rozłączyła-Zmiana planów musimy jak najszybciej iść do chłopaków, jakaś ważna sprawa.
-Serio nie mieli kiedy tylko teraz? Wybacz Katherin musimy spadać obowiązki wzywają.-odpowiedziałam i pobiegłyśmy w stronę domu tych pacanów. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
Perspektywa Rosemarie:
Jak zawsze Louis ma wyczucie czasu i musiał zadzwonić kiedy chciałyśmy wybadać teren odnośnie ojca Cat.Nie ukrywajmy ale nie uśmiecha mi się wiadomość o nowym glinie i to jeszcze w drogówce no ale nie mogę dać po sobie tego znaku. Chociaż lepsza drogówka niż dragi bo z tego to trudno się wydostać.
-Po jakiego chuja miałyśmy przyjść?-zapytałam kiedy weszłyśmy do pomieszczenie w którym byli wszyscy łącznie z tą ździra Perrie-a to co tu robi nie jest w naszej grupie i nie powinna słuchać a co dopiero tutaj przebywać.-wykrzyczałam
-Rose spokojnie nie denerwuj się oky.-powiedział Lou
-Jestem spokojna kiedy jej nie widzę na oczy. Zayn nie odzywaj się jeśli i ty nie chce oberwać. Nie mam dobrego humoru dzisiaj więc lepiej jak nie będziecie mnie wkurwiać.-wyznałam i usiadłam na kolana Lou
-Znaleźliśmy nowego dostawce ale nie mamy go jak sprawdzić bo nikt nic o nim nie wie. To dość duży gang. Na szczęście nie mamy z nim na pieńku więc można spróbować. Zayn się już skontaktował z ich szefem. Za 3 dni pierwsza dostawa. Hazz z Zayn'em pojadą po towar bo ja nie mogę i Liam też ponieważ są wyścigi i bierzemy udział.-poinformował nas Tommo
-To teraz my mamy dla was wiadomość. Na naszym osiedlu zamieszkała nowa dziewczyna i jest w mojej i Em klasie a jej ojciec to glina i pracuje w drogówce. Nie wiem na jakim stanowisku bo zadzwoniłeś i się nie dowiedziałam. Odwołałabym ten wyścig do momentu kiedy nie dowiem się czegoś na temat jej ojca.-powiedziałam i zaczęłam wstawać kiedy Lou złapał mnie za nadgarstek
-Nie przywitałaś się i nawet nie zamierzasz się pożegnać?-zapytał
-Nie zamierzam bo nie mam dobrego humoru. Na nas czas Em musimy jeszcze się przyszykować na jutro. Mam nadzieje,że wiesz komu ufasz Zayn.-dodałam i wyszłyśmy z budynki w stronę naszych domów. Bardzo dobrze wiem co tam na prawdę robi ta ździra ale jeszcze nie pora aby to ujawnić. Pożegnałam się z Emmą pod moim domem i ruszyłam do drzwi.Na powitanie usłyszała kłótnie Alice i Marka.
-Ta dziewczyny mnie wykończy nerwowo Mark, ona jest taka sama jak jej matka. Widać, że to rodzinne. Powinieneś ją zostawić tam.-a no tak zapomniałam, że wczoraj był w pracy kiedy ja jak zwykle najeżdżałam na tą sukę. Uwielbiam się z nią kłócić i widzieć tę mina kiedy uświadamiam ją w tym, że ze mną nie wygra a mój ojczym i tak będzie po mojej stronie.
-Uspokój się Al. Obiecałam jej ojcu, że zajmę się jego rodziną. Mery nie umiałam pomóc więc chce pomóc Rose. To mój obowiązek rozumiesz. Złożyłam obietnice i jej dotrzymam. Ona jest dobrą, pomocną i wdzięczną dziewczyną tylko nie rozumiem dlaczego ty jej tak nienawidzisz. Traktuje nasze dzieci jak swoje rodzeństwo. Zajmuje się nimi, pomaga nam chociaż mogłaby tego nie robić. Jest zagubiona. Własna matka się znęcała nad nią. Jak ty byś się czuła na jej miejscu pomyśl.-powiedział spokojnie
-Ona mnie poniża i wyzywa, kiedy ciebie nie ma. Nie zdziwię się jeśli skończy tak jak jej matka.-tego było już za dużo. Wiem, że moja mama nie była dobra ale nie pozwolę aby ktoś taki jak ona obrażał ją.
-Odpierdol się od mojej mamy. Nie pozwolę ci jej obrażać. Nie znałaś jej i nie wiesz jaka ona jest. Jeśli mam być szczera to ty też nie jesteś świetną matką dla Elizabeth i Josh'a. Nigdy nie ma cię w domu kiedy jesteś potrzebna. Mark pracuje za 3 aby im niczego nie brakowało a ty tą kasę rozpuszczasz u kosmetyczki i w galerii. Ja znalazłam prace aby go odciążyć chociaż trochę. A ty co?-wykrzyczałam jej prosto w twarz i pobiegłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i szybko nałożyłam słuchawki na uszy aby się uspokoić i odreagować. Po godzinie ktoś zapukał do mnie do pokoju.
-Proszę.
-Mogę wejść?-zza drzwi wyłonił się Mark
-Tak, przepraszam cię, że tak się zachowałam na dole.-powiedziałam
-Nic się nie stało rozumiem cię. Tak samo reagowałem kiedy ktoś obrażał moich rodziców.
-Mark?-zapytałam niepewnie
-Tak słońce.
-Znałeś mojego tatę?-powiedziałam tak cicho, że prawie nie było słychać
-Tak znałem, pracowaliśmy razem. Kilka dni przed tym wypadkiem kazał mi obiecać, że jeśli mu się coś stanie mam się zająć wami. Dotrzymałem obietnicy. Był moim najlepszym przyjacielem, byliśmy jak bracia. Po jego wypadku spotykałem się z twoją mamą i tak jakoś wyszło, że się w niej zakochałem. Wzięliśmy potem ślub i dalej już wiesz jak było.-kiedy to usłyszałam byłam w szoku. Dlaczego nie kojarzę go z czasów kiedy tata jeszcze żył.
-Jestem ci bardzo wdzięczna, że mnie uratowałeś i wziąłeś pod swoją opiekę. Nigdy ci się za to nie odwdzięczę. Jesteś dla mnie jak ojciec i starasz się jak możesz aby mi go zastąpić a ja nie daje ci tego odczuć.Kocham cię.-powiedziałam i pierwszy raz po długim czasie się do niego przytuliłam-Mogę mówić do ciebie tato?-zapytałam nie pewnie
-Wiesz ile na to czekałem aż zapytasz. No jasne. Jak ja mam cie nie kochać. Wystarczy,że pomagasz mi z tymi urwisami, ucz się dobrze i nie pakuj się w żadne świństwa.To mi wystarczy.-z tym ostatnim to za późno już, pomyślałam a on wyszedł z pokoju.
***3 dni później,4.09.2014***
Perspektywa Louis'a:
Wyścig odwołaliśmy, Harry z Zayn'em pojechali po nowy towar a ja postanowiłem spędzić ten wieczór w towarzystwie mojej dziewczyny. Już dawno nie mieliśmy okazji pobyć sami ze względu na nasze interesy. Może i jestem gangsterem ale w mojej duszy drzemie romantyk. Kolacje przy świecach, nocny maraton filmowy czy spacery przy zachodzie słońca to mój żywioł. Dzisiaj postawiłam na popcorn, kanapę, koc i ulubione filmy Ro. Na reszcie to ona przychodzi do mnie a nie na odwrót. Kiedy nie ma Alice w domu to ona nie może wychodzić bo musi siedzieć z tymi małymi łobuzami i nie możemy pobyć sam na sam.
-Ile musiałem czekać na to abym w końcu mógł się nacieszyć tobą i nie dzielić się z innymi.-powiedziałem kiedy weszła do mojego domu
-Mi też tego brakowało. To co mamy dzisiaj w planach?
-Mały seans filmowy. Zapraszam za mną panią.
Oglądaliśmy tak do 3 w nocy kiedy Rose musiała wracać ponieważ jutro do szkoły ale w weekend jak nam nic nie przeszkodzi to mamy dokończyć. Odwiozłem ją do domu a w drzwiach pojawiła się jej macocha i już wiedziałam, że to nie zakończy się dobrze. Na szczęście pojawił się Mark i nie było dymu.
-Kochanie dlaczego tak późno wracasz do domu?-zapytał
-Zagapiłam się ponieważ oglądaliśmy filmy z Lou a żebym nie chodziła późno po mieście to odwiózł mnie i odprowadził. Przepraszam cię tato.-powiedziała a ja pożegnałem się z nią i jej opiekunami i wróciłam do siebie. Po drodze dostałem wiadomość od Mulata, że transakcja się udała a towar jest w naszej siedzibie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz