piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 3 "Niespodzianka"

***3 tygodnie później,22.09.2014,piętek***

Perspektywa Emmy:

Skoro piątek to znaczy, że weekend a jak weekend to czas wolny który zamierzam spędzić z Niall'em. Uwielbiam te dni kiedy nie ma nic innego po za nim. Okazało się, że tata Cat jest komisarzem i nie może nam za bardzo zaszkodzić. Zdążyliśmy już zorganizować 2 wyścigi i jedną bitwę taneczną ale to akurat moja i Rose działka. Dzięki nowemu dostawcy mamy większą liczbę klientów co za tym idzie więcej hajsu. Jutro jedziemy razem z Hazzą i Liam'em po towar. W tym tygodniu kolej na dziewczyny.
-Kochanie to co dzisiaj mamy w planach?-zapytałam Niall'a kiedy przekroczyłam próg jego domu
-Mamy do dyspozycji cały dom.Wybierasz ty.-odparł
Całą noc spędziliśmy na kanapie oglądając filmy a raczej horrory. Wiedziałam bardzo dobrze, że to było specjalnie ale mi to nie przeszkadza ponieważ kocham przytulać się do tej jego umięśnionej klatki piersiowej i otulona jego ramionami. Kocham też zapach perfum jaki używa. Rozpływam się na samą myśl o tym połączeniu a co dopiero kiedy mam je przy sobie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w jego objęciach.

***następny dzień,***

-Kocie wstawaj. Ja wiem, że się fajnie śpi ale śniadanie ci wystygnie a mamy dużo rzeczy do zrobienia dzisiaj.-Niall starał się mnie obudzić a ja już nie spałam do kilku minut ale chciałam posłuchać jego głosu.-Wiem, że już nie śpisz bo mrugasz oczami.-dodał i pocałował mnie w usta a ja  ie umiem się oprzeć jego słodkim ustom.
-Co oferuje pan na śniadanie?-zapytałam otwierając oczy i obracając się na plecy a Niall miał dłonie po bokach mojej głowy
-Śniadanie może zaczekać.Ty jesteś ważniejsza.-odpowiedział i przyssał się do moich ust a to oznacza tylko jedno.Nie prędko wyjdziemy z tego pokoju.

Perspektywa Sophi:

Odebranie towaru to zawsze jest dla mnie ogromny stres. Nie ważne, że robię to od kilku lat ale może pójść coś nie tak. Zawsze mamy tych samych "ochroniarzy" plus jacyś niżej postawieni których najczęściej nie znam. Za godzinę mamy być w umówionym miejscu a ja coraz bardziej się obawiam. Pierwszy raz będę dokonywać transakcji z nowym dostawcą i to w nie znanym mi miejscu.
-Dziewczyny wsiadajcie, bo już musimy jechać aby zdążyć i być jeszcze przed czasem za nim przyjadą tamci-powiedział Liam i wsiadłyśmy do auta. Dla bezpieczeństwa zawsze jeździmy dwoma, Rose z em i Harrym a ja z Li.

***30 minut później***

Właśnie jesteśmy na miejscu. Nasi już tutaj są. Wysiadam ostrożnie z auta tak jak dziewczyny. Lepiej być ostrożnym. Jak zawsze to Ro dokonuje transakcji ze względu na to,i ż jest prawą ręką Tommo ale mi to nie przeszkadza. Lepiej dla nas.

Perspektywa Emmy:

Właśnie omawiałam z Ro plany na jutro kiedy dotarłyśmy na miejsce. Jak zawsze obstawa już na nas czekała. Jeden z tych chłopaków jest bardzo podobny do mojego brata ale to nie możliwe aby wplątał się w coś takiego a po za tym on nie może mnie zobaczyć i nie może wiedzieć,że jestem w gangu i jestem dilerką.
-Rose zaczekaj chwile. Może mam zwidy ale wydaje mi się,że jeden z tych chłopaków to mój brat.-wyznałam i pokazałam jej na nich.W tym czasie reszta się z nimi witała-Proszę cię jeśli to jest prawda on nie może się dowiedzieć co robię.
-Dziewczyny chodźcie tu bo zaraz będą z towarem.-zawołam Hazz
-Już idziemy.-powiedziała Marie-Masz tu moją bluzę i załóż kaptur.Powiem Li aby staną z tobą trochę dalej on nas oky?
-Dziękuję, jesteś wielka, kocham cię.-odpowiedziałam i szłyśmy w stronę reszty. Rose powiedziała coś Daddy'emu i podszedł do mnie a w tym czasie podjechali dostawcy.Harry podał Roz walizkę z gotówką.

Perspektywa Harr'ego:

Kiedy podjechało auto poczułem jak Rozmarie ścisnęła mnie za dłoń.Nigdy tak nie robiła ale co się dziwić nowy dostawca i pierwsza transakcja z nim w jej wykonaniu. Sophia zaczyna się uczyć dopiero przeprowadzanie transakcji ponieważ nie zawsze Lou, Zayn, Li czy Ro może a ja wole za to się nie barć dlatego. Podobno płeć piękna lepiej negocjuje.
-Witam. No proszę a to niespodzianka nie sądziłem, że mamy w tym fachy takie piękności.-powiedział jeden z tych facetów
-Miło mi słyszeć te komplementy ale nie po to się tu spotkaliśmy. Mogłabym zobaczyć towar?-wiedziałem, że się stresuje tą wymiana ale nie pokazuje tego, ta pokerowa twarz jest w tym mistrzem.
-Piękna i jaka konkretna. Frank podaj walizkę.-otworzyli walizkę a tam jakieś 15 kilo amfy
-Hazz sprać paczki.-rozkazała Ro, lubię ja taka stanowcza. Louis nie mógł trafić lepiej. Nie wiem gdzie znalazł tak genialne dziewczyny no ale on ma nosa do tego. -Jest oky.
-Więc tak tutaj jest gotówka, tyle ile uzgodnione było. Zabierz towar i wiesz co masz zrobi a ja dokończę tutaj transakcje i przyślij Liam'a do mnie.-odparła a ja szybko się zawinąłem i realizowałam typową procedurę. Zapakowałem połowę do jednego auta a drugą do drugiego i kazałem jechać chłopaka do bazy.Nie dość,że Sophia się przyucza to jeszcze dzisiaj był nowy chłopaka. Mam dziwne wrażenie, że skądś go znam.

Perspektywa Liam'a:

Transakcja zakończyła się pomyślnie i za półtora tygodnia znowu. Boje się trochę o Sophie jak sobie poradzi z tymi interesami. Pamiętam jak Ro uczyła się tego.
-Li dlaczego stałeś na uboczu z Em coś się stało?
-Najprawdopodobniej jeden z tych chłopaków to brat Emmy ,bała się,że ją rozpozna i dowie się co robi. Muszę pogadać z Lou o tym i dowiedzieć się więcej.-odpowiedziałem i odwiozłem ją do domu.
-Lou za 15 minut w maszyn miejscu i nie obchodzi mnie co robisz teraz robisz to ważne.-powiedziałem i rozłączyłem się nie czekając na jego odpowiedz.

***15 minut później***

-Kiedy byliśmy odebrać towar z dziewczynami Emma rozpoznała w jednym z chłopaków swojego brata. Powiedz mi on jest w gangu a ona o niczym nie wie?-zapytałem od razu jak się spotkaliśmy
-Tak jest w gangu prosił mnie o pomoc więc nie mogłem odmówić kumplowi ale z tego co się orientuje on miał być gdzie indziej. Wyjaśnię to i dam ci znać.-odpowiedział
-Emma boi się, że mogą się spotkać gdzieś w bazie czy w czasie jakiejś akcji rozumiesz to.
-Oky,oky załatwię to i postaram się aby na siebie nie wpadli a teraz wybacz muszę spadać bo mam rozgrywki w fife z Zayn'em i Niall'em.-odparł i każdy z nas poszedł w swoją stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz