piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 4 "Nie w porę"

***Półtora tygodnia później,3.10.2014,wtorek***

Perspektywa Louis'a:

Dzisiaj transakcja odbywa się u nas w bazie ponieważ szef owego gangu od którego bierzemy towar ma pewne sprawy do omówienia.W takich sprawach zawsze mam koło siebie Zayn'a jako wspólnika no i Roze. Pierwszy raz spotkam się z tym ich szefem i nie ukrywam boję się. Liam z Harr'ym pojechali po nich aby zachować ostrożność, jej nigdy nie jest za wiele.
-Loui już są.-powiadomiła mnie Ro  wchodząc do sali obrad. Nie ukrywam, że kupno tego domu bardzo ułatwia mi kierowanie tym interesem. Do pomieszczenie wszedł Hazz a za nim 2 jakiś facetów i Liam.
-Witam panów, mam nadzieje, że wybaczycie nam te zachowanie ale chodzi o bezpieczeństwo.-wyznałem.
-Szef zaraz się pojawi tylko skończy rozmowę.-powiedział jeden z mężczyzn. Usiedli przy stole i czekaliśmy na ich szefa jak i na Rosemarie która jak zwykle gdzieś uciekła.
-Louis wrócili chłopcy z terenu.Wszystko  jest załatwione i w dobrym stanie.-powiedziała Ro wchodząc do sali konferencyjnej
-Wybaczcie to spóźnienie ale interesy nie mogły poczekać.-powiedział ich szef a mnie zatkało, to ojczym mojej dziewczyny. Spojrzałem na nią, była w szoku tak samo jak Mark. Kiedy nas zobaczył stanął w wejściu i się nie ruszył.Szepnął coś do jednego z ochroniarzy a oni wyszli i zostawili nas samych.Od razu jakoś lepiej mi się zrobiło.
-Tato? Jak,dlaczego?-Ro nawet nie mogła złożyć dobrze zdania tak była w szoku
-Wiem, to nie tak powinno wyglądać i nie tak miałaś się o tym dowiedzieć. Przepraszam. Twój tata był moim wspólnikiem. Razem założyliśmy ten gang. Powiedź mi w takim razie kto jest szefem tu?-zapytał
-Ja, Rose i mój przyjaciel, mamy jeszcze dwóch bliskich pomocników ale ich już pan poznał.-powiedziałem i pokazałem na Harr'ego i Lama oraz Zayn'a.-Nie chciałem aby i to się tak wydało ale mogę zapewnić, że nic złego Rosemarie się nie stanie. Zadbam o to.-odpowiedziałem
-Trzymam cie za słowo. Mam małą propozycje dla ciebie Louis.
-Słucham.-nie ukrywam,że bardzo się zaciekawiła tak jak zmartwiłem
-Co byś powiedział na połączenie naszych gangów.Wiem, że masz sporo terenu tak jak ja, towaru wystarczy na pewno a po za tym wiem, że dobre dziecko z ciebie i bez przyczyny nie wchodziłbyś w takie gówno.-wyznał a ja byłem w szoku. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Musze porozmawiać z innymi, sam nie chce podejmować tej decyzji, rozumie pan. Za 3 dni maksymalnie dam odpowiedź.-wyznałem
-Spokojnie nie śpieszy mi się, poczekam ile będzie trzeba.Towar tak jak obiecałem jest. Jeśli miałbyś jakieś pytanie to wiesz gdzie mnie szukać. Trzymajcie się dzieciaki i do zobaczenia.-powiedział i wyszedł. Roz wybiegła jak szalona z budynku. Kazałem Hazz'ie za nią pójść na wszelki wypadek.Wole nie ryzykować

Perspektywa Mark'a:

To był szok kiedy zobaczył Roze i Lou w tamtym miejscu. Nie sądziłem, że to oni stoją za tymi wyścigami. Nie sądziłem nawet, że oni wywołują taki popłoch w policji. Nie wiem nawet jak Ro to przyjęła. Do tej pory nikt o tym nie wiedział. Oczywiście firma transportowa jest tylko przykrywką no ale tak robi większość dilerów w tym kraju a teraz mają się połączyć w jedno dwa najbardziej wpływowe gangi. Będzie się działo. Zrezygnowałem z dokumentacji i takich tam w biurze ze względu na córkę.
-Rozemarie mogę wejść?-zapytałem
-Jeśli musisz.-nie widziałem jej twarzy ale mogłem spodziewać się tego,że płacze
-Kochanie wiem, że to ciężkie do pojęcia ale co ja mam powiedzieć kiedy jedna z moich córek jest zamieszana w najgorsze co może być na tej ziemi. Chciałem ci powiedzieć o tym kiedy będziesz przejmować firmę.Chciałem cie wprowadzić w to a okazało się, że ty już dobrze wiesz co i jak.-wyznałem i czekałem na jej odpowiedź.Obróciła się w moja stronę i przytuliła się do mnie.
-Ja nie chciałam ale tylko tak mogłam cie odciążyć finansowo.Tak na prawdę to nie wiedziałam na początku na co się pisze. Miałam dopiero 14 lat. Sam pamiętasz jak wtedy było. Chciałam być samodzielna i udowodnić, że poradzę sobie sama i nikogo nie potrzebuje. Po za tym docierało do mnie, że wypadek taty mógł być ukartowane ponieważ nie znałam lepszego kierowcy od niego.
-Tak to prawda.Wypadek twojego taty nie był z jego winy.W tamtym czasie mieliśmy zatargi z konkurencyjnym gangiem i to była ich zemsta za to,że "wygoniliśmy" ich z tego terenu. Chciałem ostrzec twojego tatę aby nie wsiadał do auta ale jak zadzwoniłem było już za późno. Od kilku lat szukam sprawcy na własna rękę i jestem coraz bliżej. Zlokalizowałem tą grupę już. Obiecuję tobie, iż znajdą tą osobę i odpowie za to co zrobiła nam.-powiedziałem
-Chce ci pomóc w tym. To dotyczy też mnie. Proszę pozwól mi na to, to bardzo ważne dla mnie.-odpowiedziałem i czekała na moja reakcje.W jej oczach było coś co kazało mi pozwolić jej na to i mówiło,że z nią uda się wszystko.
-No dobrze. Porozmawiamy o tym jeszcze później a teraz kładź się spać miałeś dużo wrażeń dzisiaj. Dobranoc, miłych snów kochanie.-pocałowałam ja w czoło i wyszedłem schodząc na dół gdzie czekała na mnie Alice. To nie będzie spokojna noc. Chociaż to żadna nowość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz