***3
miesiące później ***
Perspektywa
Marty :
Na
razie jakoś udaje mi się ukrywać
przed Zayn'em ciąże, nie jest łatwo.Dziewczyny pomagają
mi ją
mogą
tak samo jak Daniell. Liam dzwoni w każdej wolnej chwili i dopytuje
jak tam jego dzidziuś.Aga i cała reszta truje mi głowę tym bym mu powiedziała.Na
razie siedzę w domu i odpoczywam bo nie za dobrze się czuje mam częste
zawroty głowy a ostatnio nawet zemdlałam dlatego jutro jestem umówiona
do lekarza. Trochę się zaczynam bać.
-Hej
już
jestem. Jak się czujecie? -zapytała Aga
-Średnio.
-Mam
nadzieję, że to nic poważnego.-powiedział
i usiadła koło mnie
-Co
kupiłaś?
-Owoce
jakieś warzywa i kilka ciekawych rzeczy.
-A
dziewczyny gdzie zgubiłaś?
-Pojechały
do sklepu dziecinnego po kilka rzeczy więc mnie przywiozły do domu a one pojechały.
-Ooo
a wiesz kiedy chłopacy wracają z trasy?
-Za
2 tygodnie bodaj, że a co?
-Bo
muszę
jeszcze jechać i kupić jedną rzecz.
-Mogę
wiedzieć jaką?
-Oj
zobaczysz. -powiedziałam a Agata poszła robić
obiad.
-Pomogę
ci.
-Co
jedynie możesz to posiedzieć ze mną
w kuchni i mi potowarzyszyć.
-Jakoś
Daniell może mimo, że jest w wyższej ciąży.
-A
ty jak małe dziecko któremu rodzice na coś nie pozwolili.Ona nie
mdleje tak jak ty.Właśnie kiedy idziesz do lekarza?
-Jutro
na 14 mam.
-Oky
to idę z Tobą.
-Dobrze a teraz wybacz ale pójdę się położyć.
-Obudzę cię na obiad.-powiedziała a ja poszłam na górę.Byłam tak zmęczona ,że zaraz usnęłam.
Perspektywa Patrycji:
Właśnie łazimy po sklepie z Daniell i wybieramy ciuszki dla maluszka i na prezent od nas dla Martusi. Dzwoniłam wczoraj do Niall'a pytać się jak tam w trasie i wiem iż za niedługo wracają. Jestem ciekawa jak nasza przyszła mam zamierza to rozegrać i powiedzieć o tym Zayn'owi. Teraz jest to temat numer 1 w domu.Powoli się zbieramy bo Dan jest już wykończona tym chodzeniem no nie dziwie się.
***2 tygodnie później***
Dzisiaj przyjeżdżają chłopacy nie mogę się już doczekać.Dzwonili i są już na lotnisku więc za 2 godziny powinni być. Marta już jest ze stresowana i siedzi od rana w pokoju i nie wychodzi z niego.
***2 godziny później***
Właśnie wjechali na podjazd.4 miesiące bez niego to jak wieczność.
-Niallllllll!!!-wybiegłam i rzuciłam się mu w ramiona
-Moje skarby.-powiedział i dał mi soczystego buziaka
-Tęskniłam.
-Ja też.Jak tam Dan i dzidziuś?
-Świetnie gorzej z Martą.
-Co z nią jest.
-O kur** wygadałam.
-O co chodzi?
-Dowiecie się zaraz.
-Marta chodź na dół już przyjechali.-krzyknęłam wchodząc do domu
-Zaraz tylko się ogarnę i wezmę co muszę.
Perspektywa Marty:
Jestem tak zestresowana,że już chyba z 3 razy wymiotowałam.Właśnie schodzę na dół aby się przywitać i powiedzieć im o tym.Boję się reakcji Zayn'a.
-Hej wszystkim.-powiedziałam kiedy zeszłam z ostatniego schodka
-Cześć skarbie jak się czujesz?-powiedział Zayn i podszedł do mnie
-Bywało lepiej.Mogę was wszystkich po prosić do salony bo muszę wam o czymś powiedzieć.
-Dziewczyny o tym wiedzą od dłuższego czasu ale zabroniłam im o tym mówić wam a tym bardziej tobie skarbie.-poczułam jak mi się w głowie kręci.
-Marta usiądź może,będzie lepiej dla was.-powiedział Aga
-Dzięki.Sama nie wiem jak wam to powiedzieć.Misiu może tak dam ci to co mam dla ciebie.

-Co to jest?-zapytał patrząc na buciki i zdjęcie
-Przepraszam Zayn zrujnowałam ci życie i plany na przyszłość.
-Czy ty jesteś w ciąży?-zapytał
-Tak.-powiedziałam przez łzy.
-Naprawdę?
-Tak.-powtórzyłam a on wziął mnie na ręce i zaczął mną kręcić
-Nie masz za co mnie przepraszać dzięki tobie i naszemu dzidziusiowi jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i to bardziej szczęśliwym niż Liam.-powiedział i spojrzał się na niego-Kocham was i nie wyobrażam sobie życia bez was rozumiesz?
To było jak z bajki.
-Gratulacje.-powiedzieli wszyscy i zrobiliśmy grupowego misia.Jestem w szoku.
-Który to miesiąc?-zapytał Zayn
-Właśnie zaczął się 4.
-Czyli jak wyjeżdżaliśmy to już wiedziałaś.
-Nie ale w wtedy się dowiedziałam bo zrobiłam test.To było jakiś czas po waszym wyjeździe.
-To czemu mi nie powiedziałaś?
-Bałam się twojej reakcji i ,że popsuję ci trasę.
-Rozumiem.
Rozmawialiśmy tak do wieczora,aż poszliśmy spać.
***4 miesiące później***
Perspektywa Liam'a:
Dan na dniach ma rodzić jestem tak podenerwowany,że się w głowie nie mieści. Mały rozwija się dobrze. Daniell tez ma się dobrze. Zayn nie widzi świata po za swoim synkiem.Marta ma czasem już tego dosyć.
-Liam!-usłyszałem głos Dan
-Tak, co się stało.
-Szybo,zaczęło się.
-Ale co? Rodzisz?
-Tak jedziemy do szpitala.
-Już biorę rzeczy i jedziemy.
Kiedy dojechaliśmy na miesjcę od razu zabrali ja na porodówkę ja musiałem założyć fartuch ochronny i mogłem być przy narodzinach mojego Arthura bo tak daliśmy na imię naszemu synkowi.
Poród trwał 4 godziny ale wszystko jest dobrze Moje skarby właśnie śpią a cała gromada już jedzie do nas. Zayn ma w planach kupić dom i tam przeprowadzić się z Martą. Michael ma się urodzić 1 kwietnia.
*** tydzień później***
Właśnie wracamy ze szpitala do domu.Mały jest taki słodki.
-Dobrze a teraz wybacz ale pójdę się położyć.
-Obudzę cię na obiad.-powiedziała a ja poszłam na górę.Byłam tak zmęczona ,że zaraz usnęłam.
Perspektywa Patrycji:
Właśnie łazimy po sklepie z Daniell i wybieramy ciuszki dla maluszka i na prezent od nas dla Martusi. Dzwoniłam wczoraj do Niall'a pytać się jak tam w trasie i wiem iż za niedługo wracają. Jestem ciekawa jak nasza przyszła mam zamierza to rozegrać i powiedzieć o tym Zayn'owi. Teraz jest to temat numer 1 w domu.Powoli się zbieramy bo Dan jest już wykończona tym chodzeniem no nie dziwie się.
***2 tygodnie później***
Dzisiaj przyjeżdżają chłopacy nie mogę się już doczekać.Dzwonili i są już na lotnisku więc za 2 godziny powinni być. Marta już jest ze stresowana i siedzi od rana w pokoju i nie wychodzi z niego.
***2 godziny później***
Właśnie wjechali na podjazd.4 miesiące bez niego to jak wieczność.
-Niallllllll!!!-wybiegłam i rzuciłam się mu w ramiona
-Moje skarby.-powiedział i dał mi soczystego buziaka
-Tęskniłam.
-Ja też.Jak tam Dan i dzidziuś?
-Świetnie gorzej z Martą.
-Co z nią jest.
-O kur** wygadałam.
-O co chodzi?
-Dowiecie się zaraz.
-Marta chodź na dół już przyjechali.-krzyknęłam wchodząc do domu
-Zaraz tylko się ogarnę i wezmę co muszę.
Perspektywa Marty:
Jestem tak zestresowana,że już chyba z 3 razy wymiotowałam.Właśnie schodzę na dół aby się przywitać i powiedzieć im o tym.Boję się reakcji Zayn'a.
-Hej wszystkim.-powiedziałam kiedy zeszłam z ostatniego schodka
-Cześć skarbie jak się czujesz?-powiedział Zayn i podszedł do mnie
-Bywało lepiej.Mogę was wszystkich po prosić do salony bo muszę wam o czymś powiedzieć.
-Dziewczyny o tym wiedzą od dłuższego czasu ale zabroniłam im o tym mówić wam a tym bardziej tobie skarbie.-poczułam jak mi się w głowie kręci.
-Marta usiądź może,będzie lepiej dla was.-powiedział Aga
-Dzięki.Sama nie wiem jak wam to powiedzieć.Misiu może tak dam ci to co mam dla ciebie.

-Co to jest?-zapytał patrząc na buciki i zdjęcie
-Przepraszam Zayn zrujnowałam ci życie i plany na przyszłość.
-Czy ty jesteś w ciąży?-zapytał
-Tak.-powiedziałam przez łzy.
-Naprawdę?
-Tak.-powtórzyłam a on wziął mnie na ręce i zaczął mną kręcić
-Nie masz za co mnie przepraszać dzięki tobie i naszemu dzidziusiowi jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i to bardziej szczęśliwym niż Liam.-powiedział i spojrzał się na niego-Kocham was i nie wyobrażam sobie życia bez was rozumiesz?
To było jak z bajki.
-Gratulacje.-powiedzieli wszyscy i zrobiliśmy grupowego misia.Jestem w szoku.
-Który to miesiąc?-zapytał Zayn
-Właśnie zaczął się 4.
-Czyli jak wyjeżdżaliśmy to już wiedziałaś.
-Nie ale w wtedy się dowiedziałam bo zrobiłam test.To było jakiś czas po waszym wyjeździe.
-To czemu mi nie powiedziałaś?
-Bałam się twojej reakcji i ,że popsuję ci trasę.
-Rozumiem.
Rozmawialiśmy tak do wieczora,aż poszliśmy spać.
***4 miesiące później***
Perspektywa Liam'a:
Dan na dniach ma rodzić jestem tak podenerwowany,że się w głowie nie mieści. Mały rozwija się dobrze. Daniell tez ma się dobrze. Zayn nie widzi świata po za swoim synkiem.Marta ma czasem już tego dosyć.
-Liam!-usłyszałem głos Dan
-Tak, co się stało.
-Szybo,zaczęło się.
-Ale co? Rodzisz?
-Tak jedziemy do szpitala.
-Już biorę rzeczy i jedziemy.
Kiedy dojechaliśmy na miesjcę od razu zabrali ja na porodówkę ja musiałem założyć fartuch ochronny i mogłem być przy narodzinach mojego Arthura bo tak daliśmy na imię naszemu synkowi.
Poród trwał 4 godziny ale wszystko jest dobrze Moje skarby właśnie śpią a cała gromada już jedzie do nas. Zayn ma w planach kupić dom i tam przeprowadzić się z Martą. Michael ma się urodzić 1 kwietnia.
*** tydzień później***
Właśnie wracamy ze szpitala do domu.Mały jest taki słodki.
Pokój jest już urządzony wszystko zrobiliśmy z chłopakami. "Malikowie" się już przeprowadzili ale Marta mieszka jeszcze w starym domu bo w tamtym robimy remont pokoiku dla małego i jest dużo kurzu. Co jakiś kilka dni mały daje je popalić w nowy. No ale w końcu to już koniec 8 miesiąca.
Dojechaliśmy do domu a tam mam małą niespodziankę dla moich skarbów. Przyjęcie powitalne. Za 3 miesiące Zayn i Marty wezmą ślub.Byli by już po ale ze względu na jej stan Mulat nie chciał brać teraz bo tak to by byli jakieś 3 miesiące po ślubie.
-Witajcie w domu.-powiedzieliśmy chórem
-O ludzie nie musieliście.-powiedział Dan
-Daj ja zaniosę małego do pokoju a ty się rozbierz i idź do salonu.-powiedziałem i tak zrobiłem.
Mały spał tej nocy spokojnie. Około 23 poszło stado(chłopacy) dziewczyny trochę wcześniej.
***Miesiąc później ***
Perspektywa Marty:
Coraz częściej Mały daje o sobie znać w nocy nie mogę spać przez to. Chłopaki od miesiąca robią remont u nas w domu na szczęście już kończą. My właśnie siedzimy u Daniell w salonie. Arthur jest taki słodki i trochę podobny do Li. Trzeba powiedzieć,że jest spokojny mało płaczę.
-Zaraz przyjdę.
-A ty gdzie?-zapytała Patka
-Mike musi do toalety.
-Aha. Rozumiemy.
Coraz częściej mam skurczę.Oby to tylko fałszywy alarm.Nie zdążyłam dojść do toalety ale to chyba wody mi odeszły bo poczułam mocny skurcz.
-Aaaaaauuuuuuułłłłłłłłł!-krzyknełam
-Marta ci się dzieję?-zapytała przerażona Agata
-Wody.
-Co?
-Wody mi odeszły.-powiedziałam z ledwością bo znowu złapał mnie skurcz
-El biegnij po torbę Martusi, Patka dzwoń do Zayn'a ,że syn jego już się śpieszy na świat a my jedziemy do szpitala.-powiedział Aga i powoli poszłyśmy do auta.
30 minut później już byłyśmy na miejscu. Michael pchała się na świat. Za jakiś czas na porodówkę przybiegł Zayn. Po 4 godzinach Mike w końcu się urodził. Pozwolili mojemu skarbowi odciąć pępowinę i po wszystkim dali mi go na ręce a ja podałam go Mulatowi.Był tak szczęśliwy jak nigdy w życiu uśmiech miał od uch do ucha chociaż jak by mógł to byłby większy.Moi rodzice mają po jutrze przylecieć do nas.Po wszystkim przewieźli mnie na sale w której byli już wszyscy. 15 minut później przynieśli mi synka. Zgraja tak siedziała do późna ,aż pielęgniarki ich zaczęły wyganiać.
Dojechaliśmy do domu a tam mam małą niespodziankę dla moich skarbów. Przyjęcie powitalne. Za 3 miesiące Zayn i Marty wezmą ślub.Byli by już po ale ze względu na jej stan Mulat nie chciał brać teraz bo tak to by byli jakieś 3 miesiące po ślubie.
-Witajcie w domu.-powiedzieliśmy chórem
-O ludzie nie musieliście.-powiedział Dan
-Daj ja zaniosę małego do pokoju a ty się rozbierz i idź do salonu.-powiedziałem i tak zrobiłem.
Mały spał tej nocy spokojnie. Około 23 poszło stado(chłopacy) dziewczyny trochę wcześniej.
***Miesiąc później ***
Perspektywa Marty:
Coraz częściej Mały daje o sobie znać w nocy nie mogę spać przez to. Chłopaki od miesiąca robią remont u nas w domu na szczęście już kończą. My właśnie siedzimy u Daniell w salonie. Arthur jest taki słodki i trochę podobny do Li. Trzeba powiedzieć,że jest spokojny mało płaczę.
-Zaraz przyjdę.
-A ty gdzie?-zapytała Patka
-Mike musi do toalety.
-Aha. Rozumiemy.
Coraz częściej mam skurczę.Oby to tylko fałszywy alarm.Nie zdążyłam dojść do toalety ale to chyba wody mi odeszły bo poczułam mocny skurcz.
-Aaaaaauuuuuuułłłłłłłłł!-krzyknełam
-Marta ci się dzieję?-zapytała przerażona Agata
-Wody.
-Co?
-Wody mi odeszły.-powiedziałam z ledwością bo znowu złapał mnie skurcz
-El biegnij po torbę Martusi, Patka dzwoń do Zayn'a ,że syn jego już się śpieszy na świat a my jedziemy do szpitala.-powiedział Aga i powoli poszłyśmy do auta.
30 minut później już byłyśmy na miejscu. Michael pchała się na świat. Za jakiś czas na porodówkę przybiegł Zayn. Po 4 godzinach Mike w końcu się urodził. Pozwolili mojemu skarbowi odciąć pępowinę i po wszystkim dali mi go na ręce a ja podałam go Mulatowi.Był tak szczęśliwy jak nigdy w życiu uśmiech miał od uch do ucha chociaż jak by mógł to byłby większy.Moi rodzice mają po jutrze przylecieć do nas.Po wszystkim przewieźli mnie na sale w której byli już wszyscy. 15 minut później przynieśli mi synka. Zgraja tak siedziała do późna ,aż pielęgniarki ich zaczęły wyganiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz