wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 19

***3 miesiące później ***

Perspektywa Marty :

Na razie jakoś udaje mi się ukrywać przed Zayn'em ciąże, nie jest łatwo.Dziewczyny pomagają mi ją mogą tak samo jak Daniell. Liam dzwoni w każdej wolnej chwili i dopytuje jak tam jego dzidziuś.Aga i cała reszta truje mi głowę tym bym mu powiedziała.Na razie siedzę w domu i odpoczywam bo nie za dobrze się czuje mam częste zawroty głowy a ostatnio nawet zemdlałam dlatego jutro jestem umówiona do lekarza. Trochę się zaczynam bać.
-Hej już jestem. Jak się czujecie? -zapytała Aga
-Średnio.
-Mam nadzieję, że to nic poważnego.-powiedział i usiadła koło mnie
-Co kupiłaś?
-Owoce jakieś warzywa i kilka ciekawych rzeczy.
-A dziewczyny gdzie zgubiłaś?
-Pojechały do sklepu dziecinnego po kilka rzeczy więc mnie przywiozły do domu a one pojechały.
-Ooo a wiesz kiedy chłopacy wracają z trasy?
-Za 2 tygodnie bodaj, że a co?
-Bo muszę jeszcze jechać i kupić jedną rzecz.
-Mogę wiedzieć jaką?
-Oj zobaczysz. -powiedziałam a Agata poszła robić obiad.
-Pomogę ci.
-Co jedynie możesz to posiedzieć ze mną w kuchni i mi potowarzyszyć.
-Jakoś Daniell może mimo, że jest w wyższej ciąży.
-A ty jak małe dziecko któremu rodzice na coś nie pozwolili.Ona nie mdleje tak jak ty.Właśnie kiedy idziesz do lekarza?
-Jutro na 14 mam.

-Oky to idę z Tobą.
-Dobrze a teraz wybacz ale pójdę się położyć.
-Obudzę cię na obiad.-powiedziała a ja poszłam na górę.Byłam tak zmęczona ,że zaraz usnęłam.
Perspektywa Patrycji:

Właśnie łazimy po sklepie z Daniell i wybieramy ciuszki dla maluszka i na prezent od nas dla Martusi. Dzwoniłam wczoraj do Niall'a pytać się jak tam w trasie i wiem iż za niedługo wracają. Jestem ciekawa jak nasza przyszła mam zamierza to rozegrać i powiedzieć o tym Zayn'owi. Teraz jest to temat numer 1 w domu.Powoli się zbieramy bo Dan jest już wykończona tym chodzeniem no nie dziwie się.

***2 tygodnie później***

Dzisiaj przyjeżdżają chłopacy nie mogę się już doczekać.Dzwonili i są już na lotnisku więc za 2 godziny powinni być. Marta już jest ze stresowana i siedzi od rana w pokoju i nie wychodzi z niego.

***2 godziny później***

Właśnie wjechali na podjazd.4 miesiące bez niego to jak wieczność.
-Niallllllll!!!-wybiegłam i rzuciłam się mu w ramiona
-Moje skarby.-powiedział i dał mi soczystego buziaka
-Tęskniłam.
-Ja też.Jak tam Dan i dzidziuś?
-Świetnie gorzej z Martą.
-Co z nią jest.
-O kur** wygadałam.
-O co chodzi?
-Dowiecie się zaraz.

-Marta chodź na dół już przyjechali.-krzyknęłam wchodząc do domu
-Zaraz tylko się ogarnę i wezmę co muszę.

Perspektywa Marty:

Jestem tak zestresowana,że już chyba z 3 razy wymiotowałam.Właśnie schodzę na dół aby się przywitać i powiedzieć im o tym.Boję się reakcji Zayn'a.
-Hej wszystkim.-powiedziałam kiedy zeszłam z ostatniego schodka
-Cześć skarbie jak się czujesz?-powiedział Zayn i podszedł do mnie
-Bywało lepiej.Mogę was wszystkich po prosić do salony bo muszę wam o czymś powiedzieć.

-Dziewczyny o tym wiedzą od dłuższego czasu ale zabroniłam im o tym mówić wam a tym bardziej tobie skarbie.-poczułam jak mi się w głowie kręci.
-Marta usiądź może,będzie lepiej dla was.-powiedział Aga
-Dzięki.Sama nie wiem jak wam to powiedzieć.Misiu może tak dam ci to co mam dla ciebie.









-Co to jest?-zapytał patrząc na buciki i zdjęcie
-Przepraszam Zayn zrujnowałam ci życie i plany na przyszłość.
-Czy ty jesteś w ciąży?-zapytał
-Tak.-powiedziałam przez łzy.
-Naprawdę?
-Tak.-powtórzyłam a on wziął mnie na ręce i zaczął mną kręcić
-Nie masz za co mnie przepraszać dzięki tobie i naszemu dzidziusiowi jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i to bardziej szczęśliwym niż Liam.-powiedział i spojrzał się na niego-Kocham was i nie wyobrażam sobie życia bez was rozumiesz?
To było jak z bajki.
-Gratulacje.-powiedzieli wszyscy i zrobiliśmy grupowego misia.Jestem w szoku.
-Który to miesiąc?-zapytał Zayn
-Właśnie zaczął się 4.
-Czyli jak wyjeżdżaliśmy to już wiedziałaś.
-Nie ale w wtedy się dowiedziałam bo zrobiłam test.To było jakiś czas po waszym wyjeździe.
-To czemu mi nie powiedziałaś?
-Bałam się twojej reakcji i ,że popsuję ci trasę.
-Rozumiem.
Rozmawialiśmy tak do wieczora,aż poszliśmy spać.

***4 miesiące później***

Perspektywa Liam'a:

Dan na dniach ma rodzić jestem tak podenerwowany,że się w głowie nie mieści. Mały rozwija się dobrze. Daniell tez ma się dobrze. Zayn nie widzi świata po za swoim synkiem.Marta ma czasem już tego dosyć.
-Liam!-usłyszałem głos Dan
-Tak, co się stało.
-Szybo,zaczęło się.
-Ale co? Rodzisz?
-Tak jedziemy do szpitala.
-Już biorę rzeczy i jedziemy.

Kiedy dojechaliśmy na miesjcę od razu zabrali ja na porodówkę ja musiałem założyć fartuch ochronny i mogłem być przy narodzinach mojego Arthura bo tak daliśmy na imię naszemu synkowi.

Poród trwał 4 godziny ale wszystko jest dobrze Moje skarby właśnie śpią a cała gromada już jedzie do nas. Zayn ma w planach kupić dom i tam przeprowadzić się z Martą. Michael ma się urodzić 1 kwietnia.

*** tydzień później***

Właśnie wracamy ze szpitala do domu.Mały jest taki słodki.  

Pokój jest już urządzony wszystko zrobiliśmy z chłopakami. "Malikowie" się już przeprowadzili ale Marta mieszka jeszcze w starym domu bo w tamtym robimy remont pokoiku dla małego i jest dużo kurzu. Co jakiś kilka dni mały daje je popalić w nowy. No ale w końcu to już koniec 8 miesiąca.

Dojechaliśmy do domu a tam mam małą niespodziankę dla moich skarbów. Przyjęcie powitalne. Za 3 miesiące Zayn i Marty wezmą ślub.Byli by już po ale  ze względu na jej stan Mulat nie chciał brać teraz bo tak to by byli jakieś 3 miesiące po ślubie.
-Witajcie w domu.-powiedzieliśmy chórem
-O ludzie nie musieliście.-powiedział Dan
-Daj ja zaniosę małego do pokoju a ty się rozbierz i idź do salonu.-powiedziałem i tak zrobiłem.

Mały spał tej nocy spokojnie. Około 23 poszło stado(chłopacy) dziewczyny trochę wcześniej.

***Miesiąc później ***

Perspektywa Marty:

Coraz częściej Mały daje o sobie znać w nocy nie mogę spać przez to. Chłopaki od miesiąca robią remont u nas w domu na szczęście już kończą. My właśnie siedzimy u Daniell w salonie. Arthur jest taki słodki i trochę podobny do Li. Trzeba powiedzieć,że jest spokojny mało płaczę.
-Zaraz przyjdę.
-A ty gdzie?-zapytała Patka
-Mike musi do toalety.
-Aha. Rozumiemy.
Coraz częściej mam skurczę.Oby to tylko fałszywy alarm.Nie zdążyłam dojść do toalety ale to chyba wody mi odeszły bo poczułam mocny skurcz.
-Aaaaaauuuuuuułłłłłłłłł!-krzyknełam
-Marta ci się dzieję?-zapytała  przerażona Agata
-Wody.
-Co?
-Wody mi odeszły.-powiedziałam z ledwością bo znowu złapał mnie skurcz
-El biegnij po torbę Martusi, Patka dzwoń do Zayn'a ,że syn jego już się śpieszy na świat a my jedziemy do szpitala.-powiedział Aga i powoli poszłyśmy do auta.

30 minut później już byłyśmy na miejscu. Michael pchała się na świat. Za jakiś czas na porodówkę przybiegł Zayn. Po 4 godzinach Mike w końcu się urodził. Pozwolili mojemu skarbowi odciąć pępowinę i po wszystkim dali mi go na ręce a ja podałam go Mulatowi.Był tak szczęśliwy jak nigdy w życiu uśmiech miał od uch do ucha chociaż jak by mógł to byłby większy.Moi rodzice mają po jutrze przylecieć do nas.Po wszystkim przewieźli mnie na sale w której byli już wszyscy. 15 minut później przynieśli mi synka. Zgraja tak siedziała do późna ,aż pielęgniarki ich zaczęły wyganiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz