***12 Maja,1 urodziny Mike'a***
Perspektywa Zayn'a:
Nie mogę uwierzyć w to,że mój synek kończy już roczek.Jak to szybko leci.Zaraz rok po ślubie jak jestem z Martą. Liam'owi zaraz 2 lata strzelą.Teraz tylko czekamy na ślub Harr'ego z Emi,Niall'a z Patką oraz Lou z Agą.Chociaż z tymi ostatnimi to nie prędko.Podobno Aga nie chce a Louis nie chce jej zmuszać do tego.Natomiast Hazza z Niallerem szykują już swoje.Najprawdopodobniej będą w wakacje jak Emila tutaj przyleci.Z tego co wiem to Agata z Patrycję w październiku idą już na studia.Na 15 jest przyjęcie u nas.
***godzina 15***
-No witamy, gdzie ten jubilat mały?-zapytała Agata kiedy przyszli
-W pokoju w zabawkach.-powiedziałem
-No cześć.-powiedział Lou i przywitaliśmy się jak to mamy w zwyczaju-Są już inni?
-Nie.Jesteście pierwsi.Chodź do pokoju.
Oczywiście dziewczyny już paplały, nie chcieliśmy im przeszkadzać więc poszliśmy do kuchni.Po 10 minutach pojawili się pozostali i zaczęliśmy przyjęcie.Michael był ucieszony z prezentów jakie dostał od wujków i cioć.Chłopcy się bawili grzecznie w ogrodzie a my na tarasie piliśmy kawę i rozmawialiśmy do póki dwa małe rozrabiaki nie były zmęczone.
***Następny dzień***
Perspektywa NIall'a:
Próbowałem Ja przekonać ,żeby jeszcze nie szła na studia ale ona tak jak i Agata jest uparta i stoją przy swoim.Papiery już dawno złożyły i zostały przyjęte.Patka na marketing i zarządzanie a Aga na humanistykę i pedagogikę.We wrześniu już wyjeżdżają.Dlatego ślub planuje na sierpień około 20.Wpadłem na pomysł aby w tym samym czasie Harry wziął ślub z Emilią i byłby on podwójny. Ja zajmuje się salą i gośćmi a Harry kościołem i zaopatrzeniem.Nie wiem czemu ale Aga nie chce ślubu na razie.Fakt mieli trochę problemów ale z tego co wiem to wszystko już się układa.
-Niall!!!-usłyszałem jak Gucia mnie woła
-Tak?
-Rusz tą grubą dupę na dół.
-Idę.odpowiedziałem-Ale trochę grzeczniej możesz no nie?
-Nie a tym bardziej do ciebie.
-Co jest?-zapytałem
-Gdzie podziały się lody 3 pudełka, ciastka i czekolady 5 tabliczek,co?
-Skąd ja mam wiedzieć.
-A co ja mam wiedzieć.2 dni temu byłam na zakupach z El i teraz to wszystko znikło,pomijając,że było 7 butelek pepsi i 4 kartonu soku no ale to jeszcze zrozumiem.
-Dlaczego zawsze mnie podejrzewasz o takie rzeczy?
-Hm? Zastanówmy się,bo tylko ty wpierdzielasz żarcie jak odkurzacz.
-Co ty taka wściekła jesteś od kilku dni co?O wszystko się czepiasz.Może ty w ciąży jesteś?
-Nie!!.wrzasnęła i wyszła z kuchni będąc na schodach dodała-Na blacie masz listę zakupów i jedziesz wszystko kupić z niej i mnie nie interesuje,że nie masz czasu.
Dom wariatów normalnie.Nie mam wyjścia muszę jechać.
***3 godziny później***
-Już jestem.-powiedziałem wchodząc do domu z pełnymi torbami
-To dobrze.-usłyszałem Agę-Teraz to rozpakujesz a potem posprzątasz kuchnie.
-Co?Dlaczego?-zdziwiłem się
-Bo ja nie będę z Pati po was wszystkiego sprzątać.
Coś jest nie tak z nią od kilku dni albo Lou coś jej zrobił ,albo już nie wiem.
-Co ty taka cięta jesteś od kilku dni co?
-Nie twój zasrany interes a teraz zrób to co powiedziałam bo przyjdę i sprawdzę.Za 2 godziny jestem.-powiedziała i wyszła a ja zostałem ze wszystkim sam.
Perspektywa Agaty:
Louis z Harry'm pojechali na siłownie,Flap u kosmetyczki,El w pracy a Marta z Dan są na spacerze więc się z nimi umówiłam.A,że mój kuzyn na mnie natrafił kiedy nie mam dobrego humoru to mu się oberwało za całą 3. Podobno ostatnio ledwo go uratowali po kolejnej próbie samobójczej.Ja już nie mam siły do niego.
-No cześć dziewczyny.-powiedziałam kiedy już je spotkałam
-No hej,co tam u ciebie?-zapytała Daniell
-Nic ciekawego Niall właśnie sprząta kuchnie a ja mam wolne.
-Co?Serio?-zapytał Marta
-No a jak wkurzył mnie i tyle wiec mu się oberwał za całą 3 bo nazbierało się.
-No no no.Nieźle może wezmę cie do mnie to ustawisz mi męża do pionu.-powiedział MJ
-Aż tak źle?
-Nie,da się znieść.
Tak jak mówiłam po 2 godzinach weszłam do domu a tam nie tylko kuchnia posprzątana.Salon,przedpokój i cała góra.Ja w godzinę robię sam dół a on jeszcze górę.Zaskoczył mnie.Kiedy byłam w salonie zauważyłam,że kosił trawę w ogrodzie.Poszłam się położyć bo od pewnego czasu jestem okropnie zmęczona.Praca dale się we znaki i sprzątanie codziennie po nich z Flap na zmianę ale i tak padamy już na twarz a oni nic sobie z tego nie robią.Co wieczór partyjka na konsoli i oczywiście chipsy pepsi itp. a potem weź to człowieku sprzątaj każdy w końcu wysiądzie tak jak my.Szybko usnęłam.Obudził mnie Louis na obiad.
-Wstawaj księżniczko.-pocałował mnie a ja oddałam go
-Możesz mnie tak budzić.
-Masz to jak w banku.Choć na dól czekamy na ciebie.
-Oky tylko się ogarnę.
-Smacznego wszystkim.-powiedziałam wchodząc do jadalni.-Co na obiad?
-Lazania.Harry zrobił.-powiedział Niall
-Ooo mniam.
Po obiedzie wzięłam książkę i poszłam na ogród czytać.Kiedy Lou zaszedł mnie od tyłu i "dorwał się" do mojej szyi.
-Naprawdę teraz?-zapytałam
-A czemu nie?
-Nie wiem ale czytam ciekawą książkę i mi przerwałeś.
-To ona jest lepsza niż ja?
-Nie.-powiedziałam i spojrzałam na niego
-Horan'owie gdzieś wybyli a Harry kto wie gdzie się podziewa na pewno dom jest pusty jesteśmy tylko my.Grzech nie skorzystać.
-Przekonałeś mnie.-powiedziałam a ten wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni.Książkę rzuciłam na podłogę i nie dbałam o to gdzie i w jakim stanie będzie teraz liczy się tylko on.
Perspektywa Patrycji:
Dzisiaj byliśmy umówieni na wybór obrączek po południu Więc po obiedzie od razu pojechaliśmy do jubilera.Kiedy widziałam te wszystkie rodzaje i wzory to mi mało głowy nie rozsadziło.Na szczęście Niall nad wszystkim panował.
-Poproszę te które kazałem pani odłożyć.-powiedział do ekspedientki a ta poszła na zaplecze i wróciła z małym pudełeczkiem.Kiedy je otworzyła ukazały się piękne obrączki.
-Mogą być?-zapytał niepewnie
-Są cudne.
-To co kupujemy?
-Tak.-powiedziałam i go pocałowałam
-Niech bani je zapakuje,płatność kartą.powiedział
-Dobrze,zaraz wrócę.
-Nie są one za drogie?-widziałam ich cenę przez chwilę.Kosztowały 10 tysięcy.
-Raz w życiu bierze się ślub i to z taką pięknością jak ty.-odpowiedział i akurat wróciła kobieta z zapakowanymi obrączkami.Wróciliśmy do domu około 17 po drodze zgarniając z miasta Hazze.
-Hej wszystkim.-powiedziałam
-O hej,gdzie byliście?-zapytał Louis
-Po obrączki.
-Oooo pokaż.-odparła Aga
-Niall podaj pudełko.
Wzięłam i poszłam jej pokazać.
-Jakie cudne są.
Oglądaliśmy jakieś filmy do późna ale nie obyło się bez docinek Niall'a i Guci.No ale bez tego było by nudno.
*** 29 czerwca***
Perspektywa Harr'ego:
Dzisiaj miałem odebrać Emi z lotniska bo przylatuje na wakacje.Jak ja się za nią stęskniłem w końcu mogą ruszyć i nasze przygotowania do ślubu.Po jutrze obrączki a potem dziewczyny chodzą szukać sukienek ślubnych.
-No hej skarbie,jak lot ci minął?
-Hej,jestem padnięta.
-Daj walizkę i chodź mój zdechlaczku.
***w domu***
-Jesteśmy.-powiedziałem kiedy weszliśmy do domu.
-No na reszcie ile to można czekać na ciebie.Mo jak tam matura ci poszła?-od wejścia już Aga ja dorwała
-Dobrze.
-Pogadacie później teraz idziesz się przespać.-powiedziałem.Wyglądała naprawę okropnie ale nie ma się co dziwić egzaminy i zarywanie nocy.Najważniejsze ,że zdała i to z bardzo dobrym wynikiem.
***3 godziny później***
Akurat robiłem kolacje kiedy wstała.
-Siadaj już do stołu zaraz kolacja będzie.
-Oky.A co dzisiaj serwujesz?-zapytała
-Zobaczysz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz