niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 24

***Następny dzień***

Perspektywa Emilii:

Dzisiaj mamy wybrać obrączki i idziemy szukać sukienek z Patka i całą resztą,mamy od obejścia kilka naście salonów.
-To co zaczynamy.-powiedział El
-No a jak.odpowiedziałam
Weszłyśmy i od razu rozdzieliłyśmy się i każda czegoś szukała aby było szybciej.Mi nic do gustu nie przypadło.

***3 godziny później***

Już kończymy został mam ostatki salon.Do tej pory to nic nie znalazłam tak samo jak Patrycja.Niby jest tyle tych sukni a ,żadna mi nie odpowiada.
-Co powiecie na ta?-zapytała kiedy wyszłam z przymierzalni
-Jest idealna.-powiedziała Agata
-Patka a ty jak tam?-zapytałam
-Zaraz.-powiedział i wyszła
-Powiem tyle,że Nialler wie co jest dobre.Wyglądasz cudnie tak jak Emi.-odpowiedziała Dan
-Czyli poszukiwania zakończone.-powiedziała Marta
-No,ale ja jeszcze po obrączki jadę z Harrym.
-Życzę powodzenia.Dostaniesz oczopląsu tak jak ja.-dodała Pati

***godzinę później***

-Harry tego jest za dużo jak dla mnie.
-Spokojnie mamy czas.
-Wiem ale ja nie chce spędzić tutaj wieków.
-Mam coś już.Zobacz.
-Jakie cudne.A co powiesz na tę.
-Jeszcze lepsze.Te twoje bierzemy.

Perspektywa Niall'a:

Nie mogę znieść ,że Aga nadal nie chce ślubu nie wiem co w nią wstąpiło.
-Możemy porozmawiać?-zapytałem wchodząc do jej pokoju
-O czym tym razem.
-O tobie i Lou.
-Znowu zaczynasz o tym samym.
Usiadłem na krześle i zacząłem.
-Dlaczego nie chcesz ślubu?
-Bo nie.
-Uzasadnienie bo to dla mnie nie jest odpowiedz.
-A dlaczego chcesz wiedzieć ty się lepiej zajmij swoim życie nie moim.
-Bo się martwię o ciebie.
-Ooooo tak nagle.Dosyć szybko.
-Od zawsze się o ciebie martwię.
-Powiem ci tak.Odpierdziel się ode mnie i wyjdź stąd.Bo mnie wkurwiłeś.Moje życie i mój interes.
Schodząc na dół usłyszałem jak Harry i reszta rozmawiają o weselu.
-Lou a co z waszym ślubem?-zapytałem
-A co ma być?
-No nie wiem ciebie się pytam.
-No razie nic.

Perspektywa Marty:

Po małych przebojach z Mike'm na reszcie mogę odpocząć.To nazywa się ząbkowanie i noce nieprzespane.Na reszcie chwila wytchnienia akurat siedzimy w salonie i oglądamy jakiś film a Michael bawi się na dywanie.Oparłam głowę o ramię Zayn'a i nawet nie wiem kiedy a zasnęłam.Kiedy się przebudziłam i spojrzałam na dywan nie było tam nasze go syna.
-Zayn gdzie Mike?
-Nie wiem jeszcze chwile temu tu był.-powiedział
Wstałam z sofy i zobaczyłam jak nasz łobuz próbuje wejść na schody tylko cały myk polegał na tym ,że nie na czworaka.
-A ty gdzie się wybierasz.-powiedziałam kiedy go wzięłam na ręce.
-Ta.-powiedział i pokazał na górę
-Sam?
-Ta.
-Ale mas strachy narobiłeś.-powiedział Zayn i wziął go ode mnie i postawił na ziemi.-To gdzie idziemy?-zapytał małego
-Tam.-odpowiedział i pokazała na drzwi wyjściowe
-To chodź się ubierzemy.
-Nie,dada.-dodał i pokazał na Zayna
-No to teraz ty go ubierasz.
Musiałam zrobić im zdjęcie bo wyglądali uroczo.

Na wszelki wypadek wzięłam wózek gdyby małemu łobuzowi znudziło się chodzenie.Kiedy tak teraz na nich patrze to nie sądziłam iż będzie on takim dobrym ojcem.Wydała się taki zapatrzony w karierę i nie wyobrażałam sobie go jako męża a co dopiero ojca i teraz wie.To były pozory i stereotypy.Bez nich moje życie nie ma sensu są dla mnie wszystkim.Mike tak szybko chodził ,że nie nadążałam za nimi.Postanowiliśmy pójść na plac zabaw.Oni się zajęli sobą a ja mam czas poczytać.Nie ważne ,że po raz enty biografie MJ którą już prawie znam na pamięć.





Mam nadzieję ,że się wam spodoba.W następnym już pojawi się ślub.Jeśli są jakieś błędy to przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz