***16.07-urodiny Eleonor
***
Perspektywa...:
Od rana biegam jak szalona po domu i nie mogę się
odnaleźć. Chłopaków nie ma, Pati z Dan pojechały dopilnować
sali El jest u kosmetyczki a ja zostałam
sama z moją kochaną kuzynką.
I sprzątamy bo wczoraj "nasze
dzieci" wymyśliły sobie zabawę w strzelaninę i podłoga jest mokra tak jak i dużo innych rzeczy. Ciocia z wujkiem są na delegacji i wracają pod koniec lipca a my mamy zajmować się
domem pod nieobecność. Tylko, że z tymi zwierzętami
będzie ciężko ale damy radę. Na
ten czas przeprowadziły się tu dziewczyny by nam pomagać. To jest koszmar dom wygląda jak po przejściu
huraganu. Wczoraj byłyśmy na mieście
z dziewczynami a oni sami w domu i nie raczyli potem posprzątać.
-Młoda weź
mop i teraz umyj podłogę a ja posprzątam
górę. -powiedziała Aga i tak jak mówiła
ruszyła wyżej.
-Oky ale nie mów tak do
mnie.
-Będę bo lubię i to nie jest nic obraźliwego.
-No dobra ale nie przy chłopakach.
-Nad tym muszę się
zastanowić.
Po jakiejś dobrej godzinie dół doprowadziłam do stanu normalności
i używalności. Jestem ciekawe jak idzie
"starej". Więc poszłam zobaczyć
ale nigdzie jej nie było a po patrzyłam naprawdę
nieźle. Weszłam powoli do jej pokoju i zobaczyłam jak tańczy.
-Od kiedy ty tańczysz i
dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
-Jakoś tak wyszło
a tańczę od 3,4 lat znowu. Wróciłam
do starego klubu.
-To fajnie a co teraz ćwiczysz?
-Moją solówkę
na rozpoczęcie roku.
-Wow a możesz mi ją
pokazać. Proszę
-No dobra ale ocenisz
szczerze czy fajna.
-Masz to jak w banku.
-Jest genialna. Sama wymyśliłaś?
-Trochę pomagała
mi trenerka ale tak to większość jest moja.
-Wiedziałam, że
w końcu będziesz robić to co kochasz.
-Trenerka mi nawet
zaproponowała aby wzięła młodszą
grupę ale z tym się waham bo nie wiem czy dam radę.
-Na pewno dasz wierze w
ciebie.
-Dzięki. Doba chodźmy
na dół zrobić coś
do jedzenia bo niedługo zwierzęta i dziewczyny wrócą.
Perspektywa Patrycji:
Sala gotowa i wszystko
dopięte na ostatni guzik. Tylko
zaczynać imprezę. Skoro gotowe to
wracamy z Dan do domu na 19 jest impreza więc
mamy jeszcze 6 godzin.
-Daniell choć już.
-Zaraz jeszcze chwila.
-Co ty tam robisz?
-Kwiaty na stolik układam.
Kiedy weszłyśmy do domu od
wejścia poczułyśmy zapach
zapiekanki. W tym samym czasie do domu wpadło
bydło.
-Co to tak pachnie?
-powiedział Niall
-Zapiekanka ale jak
chcecie zjeść to do łazienki umyć ręce i dopiero wtedy będziecie
jeść-powiedziała Agata ja do małych
dzieci
-Dobrze mamo.
-odpowiedziała Lou-A mogę buzi?
-Jak wrócisz, to wtedy
porozmawiamy z wami i z tego co mi wiadomo to czeka nas poważna rozmowa.
Oni są gorsi od dzieci nawet Liam ale on potrafi się opamiętać gorzej
z resztą.
-Dziewczyny chcecie zacząć? -zapytała
Emila
-Ja zacznę. -powiedziała Daniell- Pamiętacie
jaki był syf kiedy wróciłyśmy ze spaceru?
A wczorajsza zabawa w strzelanie z pistoletu na wodę osiągnęła szczyt głupoty.
Agata z Emilą zostały dzisiaj w domu aby to posprzątać
bo wy nie raczyliście.
-Co do waszych głupich zabaw to muszę
powiedzieć, że
zawiodłam się na tobie Li bo myślałam iż
powstrzymasz to stado bo inaczej was nazwać
nie można przed zrobieniem tego bajzlu.
-powiedziałam.- Teraz Aga wyznaczy wam
kare.
-A więc tak. Od dzisiaj szlaban na telewizor, komputery
i inne elektroniczne rzeczy. Prócz telefonu. Nie możecie przez fony włazić na neta. Hasło
do wi-fi zostało już zmienione. Teraz tyłki
na górę po laptopy i nam je oddajecie po tygodniu je odzyskacie.
-Ale...-powiedział Harry
-Żadnego ale bo przedłużę kare o tydzień a tego nie chcecie. Więc
raz dwa po laptopy i na dół z nimi.-dodała
-No dobrze.-odpowiedzieli
i poszli
-Ty na serio tak chcesz
zrobić? -zapytałam
-No tak a co myślałaś, że żartuje. Niech się
nauczą odpowiedzialności.
-Nieźle sama bym tego lepiej nie wymyśliła.
Około 18 wyjechaliśmy
z domu do klubu chłopaki od kąt dostali kare od Guci nie odzywają się
do niej. No dobra tylko Harry z Niall'em. Ale oni to takie duże dzieci które obrażają się o
byle guwno.
Perspektywa Eleonor:
Jestem ciekawa co oni
wymodzili przez całą drogę mam zasłonięte oczy z tego co wiem to prowadzi Liam. Harry z
Niall'erem nie odzywają się do Agi. Będę musiała
się dowiedzieć. Dojechaliśmy
na miejsce dziewczyny pomagają mi wysiąść i prowadzą
do klubu tylko tyle od nich wyciągnęłam.
***5 minut później ***
-Sto Lat El. -krzyknęli goście.
Zaśpiewali "Happy Birthday".
Złożyli życzenia i nie obyło
się bez prezentów i innych takich.
Oczywiście nie mogło się
obejść bez tortu i wygłupów chłopaków.
Wracaliśmy około 1 czy 2 w nocy. My i Liam nie piliśmy alkoholu aby much zapanować nad naszymi dziećmi.
Oj Hazza z Zaynem ostro poszaleli natomiast Lou z Niall'em mniej na szczęście. Byłam
tak wykończona, że opadłam na łóżko i od razu
zasnęłam.
***Następny dzień ***
Dobrze, że nie piłam
bo bym dzisiaj nie wstała. Co
niektórzy już nie spali. Postanowiłam do nich dołączyć tak jak myślałam były
to dziewczyny i Liam. Jak zawsze w gotowości
z tabletkami przeciwbólowymi. Jest już
11 i dopiero z łóżka zwlekł się
Lou z Niall'em. Wyglądają jak trupy koszmar.
Perspektywa Liama:
To co odwaliliśmy ostatnio było
okropne nie dziwię się, że dziewczyny są
na nas wkurzona i to na mnie najbardziej bo
nie powstrzymałem ich przed
tym ale to da się naprawić już z
rana przeprosiłem dziewczyny
za mnie i resztę ale ona przyjęły tylko moje i Aga złagodziła mi karę
mogę kompa ale tylko na godzinę i muszę
się chować aby mnie nie widzieli. Na początku myślałem, że
jest jakąś zamkniętą w sobie i wredną
za przeproszeniem suk* ale kiedy lepiej się ją pozna to jest nawet podobna do mnie z charakteru.
Lubi porządek ale także lubi zaszaleć.
Tak jak ona nie lubię jak ktoś nad używa mojej cierpliwości
i dobroci a Louis'owi jest potrzebna twarda ręka.
Niall też nie ma z nią lekko. Mamy wspólne tematy jak z każdą z dziewczyn. Kiedy
chłopaki pojechali na miasto to my
sobie porozmawialiśmy i powygłupialiśmy
się. Są bardzo miłe źle je na początku
oceniłem i postanowiłem je za to przeprosić.
-Dziewczyny bo musze was
przeprosić za to, że na początku
źle was oceniłem
i głupio mi teraz za to.
-Spokojnie rozumiemy to i
przeprosiny przyjęte.
-Dzięki od razu mi lżej.
Ktoś wstał i z tego co dobrze słyszę to jest to Marchewka i Żarłok.
-Jak ty to rozpoznajesz?
-zapytała Patka
-Po tym jak chodzą po takich imprezach. Niall chodzi jak słoń a Lou idzie wolno i wlecze nogami pocierając oczy.
-Matko ty to na prawdę znasz ich dobrze. -powiedziała i na dole pojawiły
się dwa trupy.
-Tabletki może? -zapytałem
-Poproszę. -odpowiedzieli
zaspanymi głosami.
-Macie tu śniadanie i ciepłą
herbatę. Macie ją wypić
pomoże wam stanąć na nogi. -powiedziała
Daniell
Perspektywa Zayna:
Jakoś zwlokłem
się z łóżka i ogarnąłem
oczywiście z wielkim bólem głowy.Za mocno wczoraj poszalałem no ale przecież
to impreza więc nie może być
inaczej .Pokonałem schody a w
kuchni już czekała porcja leków przeciw bólowych. Ta osoba które je
wynalazła jest wielka i mogę się
jej kłaniać za to. Powoli zjadłem
śniadanie pyszne śniadanie.
-A więc tak skoro wy nie jesteście w stanie funkcjonować normalnie to zostajecie w domu z Emilą i El a my jedziemy na zakupy bo zapasy NUTELLI się kończą.-powiedziała Daniell i kiedy mówiła o nutelli patrzała
na Nialla.
-Dlaczego tak na mnie
patrzysz co? -zapytał
-Bo dobrze wiem kto w
nocy buszuje w kuchni i podżera. -dodała
-Jak jestem głodny to nie moja wina.
-Ja tego nie rozumiem na
noc zjadasz 5 kromek i to ci jeszcze nie wystarcza?!Ja jem 1 i śniadanie jem dopiero o 9 mimo, że wstanę o 6.
-No tak jakoś wychodzi.
-Ja ciebie nigdy nie
zrozumiem.
Po śniadaniu pojechali na zakupy a my siedzieliśmy w domu i się nudziliśmy więc
postanowiłem coś porysować. Coś tam pobazgroliłem
i poszedłem się umyć
bo była już około
22.
***połowa sierpnia***
Perspektywy Agaty:
Za około tydzień wracamy z dziewczynami do Polsku i nie będzie nas na urodzinach Liam’a niestety ale już kupiłyśmy mu prezent. Strój Batmana, chłopaki nam pomagali wybrać. Od dziewczyn wiem iż co niektóre informacje co do naszych związków pojawiły
się w polskich gazetach
plotkarskich. Nie wiem jak dziewczyny ale ja już
boje się pojawić w szkole bo na pewno każdy będzie
o tym gadał. Powiedziałyśmy już rodzicom o tym i nie mają nic przeciwko temu na szczęście. Na kolejne dłuższe jedziemy z dziewczynami do Londynu. Jeszcze w
tym roku matura zaczynam sie bać.
Ja chce pójść na studia muzyczne i jeśli będzie
taka możliwość to na kierunek taneczny. Ponieważ przyda mi się
to na zajęcia bo pa namówieniach chłopaków postanowiłam
przejąć grupę od mojej trenerki.
-Niall mam pytanie.
-Jakie?
-Mógłbyś
nas odwieść na lotnisko za tydzień?
-Nie ja tylko my was
odwieziemy.
-Wielkie dzięki. Jednak czasami jesteś dobrym kuzynem.
-Miło mi to słyszeć.
-Nie często tak mówię i ty o tym dobrze wierz.
-To co na ogród idziemy?
-Tak bo trzeba wszystkim
powiedzieć.
-Słuchajcie jest sprawa.-powiedziałam i spojrzałam
na dziewczyny one od razu wiedziały
o co chodzi więc do mnie
podeszły. -My za tydzień już wracamy do Polski niestety i nie będzie nas na twoich urodzinach Liam mimo, że bardzo chcemy. Na najbliższe wolne na pewno do was przylecimy. Obiecujemy.
-A nie możecie później
trochę lecieć? -zapytał
Lou
-Nie skarbie bo musimy się jeszcze do szkół
przygotować. Niestety.
-No to trudno ale jak
tylko będziecie mogły to dzwońcie bilety załatwimy.-powiedział
Liam
-Dziękujemy
bardzo. -dodała Marta
Po wszystkim Wróciłam do pokoju i myślałam jak to będzie
ze mną i Louis'em oczywiście tańcząc
bo tylko tak mogę się rozluźnić. W tym czasie wszedł
Harry.
-Mo...mogę?
-Tak wejdź. Co cię
do mnie sprowadza?
-Od kiedy ty tańczysz?
-Teraz będzie jakieś
3,4 lata ale tańczyłam wcześniej.
-Świetnie tańczysz. Ale do rzeczy. Chodzi o Emile od
kilku dni chodzi jak struta wiesz co się
mogło stać, bo jak się
jej pytam to nie chce mówić?
-Mi taż nie chce nic mówić
ale domyślam się, że
to jest spowodowane jej ostatnim spacerem. Jak z niego wróciła to nie wyglądała dobrze. Wtedy musiało się
coś stać.
-Dzięki wielkie za pomoc.
-Nie ma za co. Jak coś będziesz
więcej wiedzieć to daj znać.
-Na pewno dobra ja idę
pa.
-Pa.
Perspektywa Emilii:
Od kilku dni nie daje mi
spokoju sytuacja z fankami Harr'ego. Byłam
na spacerze kiedy podeszły do mnie jego
fanki i zaczęły mówić, że
mam się od niego odpierdzielić bo on jest ich i nie mam prawe im go zabierać. Do domu Wróciłam
cała załamana ale i zdenerwowana. Nie wiedziałam i nie wiem co o tym sądzić. Ale
nie mogę też pozwolić
na to aby jakieś fanki zabroniły mi być z
Hazzą. Ja go im nie zabiorę i zawsze
będzie ich pomimo tego iż będzie
ze mną. Nie chce mówić o tym jemu
dlatego, że nie wiem jak zareaguje na to. Niedługo i tak jedziemy więc sprawa
przycichnie i będzie dobrze. Mam taką nadzieję.
-Aga możemy pogadać?
-No jasne wchodź. Co się
stało?
-Mam do ciebie pytanie.
-Wal jakie.
-Co byś zrobiła gdyby
fanki Lou powiedziały, że on jest tylko ich i masz go zostawić w spokoju?
-Jeśli bym mogła to bym
im wytłumaczyła, że on zawsze będzie ich bez względu czy będzie zemną czy z
inną. A co ty tak miałaś na spacerze prawda?
-Tak ale nie chce mówić o
tym Harr'emu bo nie wiem jak zareaguje.
-Wiem tyle, że martwi się
o ciebie i był tu u mnie i pytał a ciebie.
-Na prawdę? Mam do ciebie
małą prośbę.
-Tak na prawdę i słucham
jaką albo nie niech zgadnę mam mu o tym powiedzieć?
-Tak jak byś mogła.
-No jasne powiem mu.
-Dzięki.
-Emila czemu mi nie powiedziałaś?!-do
pokój wparował wściekły Harry
-Bo nie wiedziałam jak
zareagujesz.
-Ale mogłaś spróbować
chociaż nie?
-No tak ale po prostu się
bałam.
-To teraz mi wszystko
opowiedz od początku aż do końca. -zaczęłam mu opowiadać on mnie pocieszał.
***Dzień wyjazdu do Polski***
Perspektywa Zayna:
Nie chce aby dziewczyny wracały bez nich to nie to samo będzie ale postanowiliśmy z chłopakami, że pewnego dnia polecimy do polski i każdy z nas odwiedzi swoja druga połówkę. Za 4 godziny maja lot do Polski. Powoli się zbierają i latają po domu jak oszalałe. Za godzinę mamy wyjeżdżać a one jeszcze w proszku.
*** godzinę później***
Już wyjechałyśmy każda z nich zajęła się swoimi rzeczami i nie gadają z nami mają miny nie zbyt ciekawe. Ja nie mogę się pogodzić z tym iż przez kilka miesięcy nie będziemy się widzieć. Oczywiście jest Skype itp. Ale to nie to samo.
***Lotnisko***
Teraz już w ogóle nie mam humoru ale nie mogę pokazać jej tego.
-Marta spokojnie wszystko będzie dobrze niedługo się zobaczymy. Jak cos to pamiętaj zawsze dzwoń do mnie jak by się coś działo i nie tylko o każdej porze dnia i nocy.- powiedziałem i ja pocałowałem
-Dooobrze. Kochhhammm Cięęę Zayynnn. –wydukała przez łzy
-Proszę nie płacz bo i ja zacznę.- dodałem i spojrzałem na resztę. Wszystkie płakały jak bobry
-Aga pamiętaj ja zawsze jestem przy tobie nie ważne ile kilometrów stąd jesteś.
-Kooochhham Cięęe. Dobrrrzzzeee.- powiedziała i się w niego wtuliła. Każde pożegnanie wyglądało podobnie.
W końcu musiały już iść na odprawę. My poczekaliśmy do póki nie wsiądą do samolotu i wtedy udaliśmy się do auta. Przez całą drogę nie gadaliśmy a w domu cisza spokój jak nigdy. Za tydzień jedziemy w trasę na 3 miesiące i będziemy nie daleko dziewczyn więc może zahaczymy o nie i ja odwiedzimy, ale to musimy obgadać z Paulem jeszcze.
Perspektywa Patrycji:
To był koszmar. Wiem, że będziemy na językach całego liceum nie odpowiada mi to ale trudno stało się i tyle. Przez cały lot nic nie rozmawiałyśmy. Aga słuchała muzyki ja czytałam a Marta z Emi spały.
***Lotnisko ,Polska***
W domu ale czy można powiedzieć ,że na reszcie. Z lotniska odbierają nas rodzice. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z rodzina. Przez całą drogę nie odzywałam się bo głos by mi się łamał. Za kilak dni do szkoły na szczęście nie będę sama są z mną w szkole także Agata, Marta i Emila.
Perspektywa Emilii:
Z lotniska odebrali mnie i Agę moi rodzice. Nie mogłam z siebie wydusić słowa ale Gucia miała tak samo. Nie mogę już tego powstrzymywać i się popłakałam. Od razu mama się na mnie spojrzała a chwile później Aga i wtedy zobaczyłam ,że ona od lotniska płakała cały makijaż spływał po jej twarzy. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Przez resztę drogi rodzice próbowali ze mnie cos wydusić ale nic nie powiedziałam. Odstawiliśmy Gucie do domu i ruszyliśmy do siebie. Jak dojechaliśmy tata wziął moje walizki a ja pognałam do siebie i podłam na łóżko i zaczęłam ryczeć. 2 minuty później tata przyniósł moje rzeczy i zadzwonił mi telefon.
-Taaakkk?- zapytałam
-Nie płacz księżniczko już.- usłyszałam głos Harr’ego
-Harry?
-Tak to ja, ale nie płacz już.
-Dobrzeee. A ty nie powinieneś spać o tej porze?
-Nie mogę jak reszta chłopaków nawet Liam nie może się przyzwyczaić się ,że was nie ma.
-Pozdrów ich wszystkich. Wybacz ale jestem padnięta po locie i całej drodze płakania. Napisze ci esa to wtedy sobie pogadamy oky. Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać. Wyśpij się i wtedy pogadamy sobie. Wszyscy cię pozdrawiają. Pa całuje.
-Pa.-rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Wyszłam i położyłam się na łóżko zasnęłam dosyć szybko.
***Dzień wyjazdu do Polski***
Perspektywa Zayna:
Nie chce aby dziewczyny wracały bez nich to nie to samo będzie ale postanowiliśmy z chłopakami, że pewnego dnia polecimy do polski i każdy z nas odwiedzi swoja druga połówkę. Za 4 godziny maja lot do Polski. Powoli się zbierają i latają po domu jak oszalałe. Za godzinę mamy wyjeżdżać a one jeszcze w proszku.
*** godzinę później***
Już wyjechałyśmy każda z nich zajęła się swoimi rzeczami i nie gadają z nami mają miny nie zbyt ciekawe. Ja nie mogę się pogodzić z tym iż przez kilka miesięcy nie będziemy się widzieć. Oczywiście jest Skype itp. Ale to nie to samo.
***Lotnisko***
Teraz już w ogóle nie mam humoru ale nie mogę pokazać jej tego.
-Marta spokojnie wszystko będzie dobrze niedługo się zobaczymy. Jak cos to pamiętaj zawsze dzwoń do mnie jak by się coś działo i nie tylko o każdej porze dnia i nocy.- powiedziałem i ja pocałowałem
-Dooobrze. Kochhhammm Cięęę Zayynnn. –wydukała przez łzy
-Proszę nie płacz bo i ja zacznę.- dodałem i spojrzałem na resztę. Wszystkie płakały jak bobry
-Aga pamiętaj ja zawsze jestem przy tobie nie ważne ile kilometrów stąd jesteś.
-Kooochhham Cięęe. Dobrrrzzzeee.- powiedziała i się w niego wtuliła. Każde pożegnanie wyglądało podobnie.
W końcu musiały już iść na odprawę. My poczekaliśmy do póki nie wsiądą do samolotu i wtedy udaliśmy się do auta. Przez całą drogę nie gadaliśmy a w domu cisza spokój jak nigdy. Za tydzień jedziemy w trasę na 3 miesiące i będziemy nie daleko dziewczyn więc może zahaczymy o nie i ja odwiedzimy, ale to musimy obgadać z Paulem jeszcze.
Perspektywa Patrycji:
To był koszmar. Wiem, że będziemy na językach całego liceum nie odpowiada mi to ale trudno stało się i tyle. Przez cały lot nic nie rozmawiałyśmy. Aga słuchała muzyki ja czytałam a Marta z Emi spały.
***Lotnisko ,Polska***
W domu ale czy można powiedzieć ,że na reszcie. Z lotniska odbierają nas rodzice. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z rodzina. Przez całą drogę nie odzywałam się bo głos by mi się łamał. Za kilak dni do szkoły na szczęście nie będę sama są z mną w szkole także Agata, Marta i Emila.
Perspektywa Emilii:
Z lotniska odebrali mnie i Agę moi rodzice. Nie mogłam z siebie wydusić słowa ale Gucia miała tak samo. Nie mogę już tego powstrzymywać i się popłakałam. Od razu mama się na mnie spojrzała a chwile później Aga i wtedy zobaczyłam ,że ona od lotniska płakała cały makijaż spływał po jej twarzy. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Przez resztę drogi rodzice próbowali ze mnie cos wydusić ale nic nie powiedziałam. Odstawiliśmy Gucie do domu i ruszyliśmy do siebie. Jak dojechaliśmy tata wziął moje walizki a ja pognałam do siebie i podłam na łóżko i zaczęłam ryczeć. 2 minuty później tata przyniósł moje rzeczy i zadzwonił mi telefon.
-Taaakkk?- zapytałam
-Nie płacz księżniczko już.- usłyszałam głos Harr’ego
-Harry?
-Tak to ja, ale nie płacz już.
-Dobrzeee. A ty nie powinieneś spać o tej porze?
-Nie mogę jak reszta chłopaków nawet Liam nie może się przyzwyczaić się ,że was nie ma.
-Pozdrów ich wszystkich. Wybacz ale jestem padnięta po locie i całej drodze płakania. Napisze ci esa to wtedy sobie pogadamy oky. Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać. Wyśpij się i wtedy pogadamy sobie. Wszyscy cię pozdrawiają. Pa całuje.
-Pa.-rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Wyszłam i położyłam się na łóżko zasnęłam dosyć szybko.