sobota, 24 maja 2014

Rozdział 7

Perspektywa Patrycji:

Aga z Lou wrócili około 22:00. Każde z nich poszło do siebie więc postanowiłam pójść i zobaczyć co się stało. Zapukałam i zobaczyłam szczęśliwą  Agatę. Siedziała na łóżku i z kimś pisała na facebook z kimś.
-No hej dość późno wróciliście. A teraz gadaj co robiliście?- zapytałam
-No nic ciekawego poszliśmy na kolacje a potem na mały spacer i ,że zrobiło się zimno to wracaliśmy już. A co ty myślałaś.- zrobiła podejrzliwą minę
- Ja tu specjalnie nie szłam spać tylko na was czekałam aby się dowiedzieć co robiliście a ty mi mówisz ,że nic ciekawego. No wiesz?- mina typu foch
-No ale taka jest prawda a teraz sorry ale jestem padnięta wiec pozwolisz ,że pójdę spać. Powiem ci tylko tyle, iż niedługo się dowiesz co się wydarzyło dzisiaj.
-NO doba to ja idę a ty odpoczywaj.-i wyszłam.
Poszłam do siebie spać ale po głowie chodziły mi jej słowa ,że niedługo się dowiem co się dzisiaj wydarzyło.

*Następny dzień

Perspektywa Louisa:

Postanowiłem wstać wcześniej i zrobić małą niespodziankę Agacie. Zszedłem na dół do kuchni by zrobić mojej śpiącej królewnie śniadanie. Właśnie robiłem naleśniki kiedy usłyszałem z góry głośny pisk nie wahając się od razu pobiegłem na górę a tam zobaczyłem ja dziewczyny rzuciły się na łóżka Agi i ją obudziły postanowiłem szybko dokończyć robienie śniadania i jej zanieść zanim ta zejdzie na dół. Już nadkładałem na tackę śniadanie kiedy zauważyłem iż wszystkie łobuzi ary zeszły na dół ale na szczęście nie było mojej. Matko jak to brzmi. Mniejsza z tym od razu pognałem na górę. Usłyszałem ,że jest w łazience wiec postanowiłem wykorzystać ten moment. Usiadłem na łóżku z śniadaniem dla niej. Kiedy wyszła z łazienki wyglądała po prostu cudnie jak zawsze.

Nie mogę w to uwierzyć że jest ona moją dziewczyną.
-No cześć skarbie ładnie wyglądasz dzisiaj.- wstałem i dałem jej soczystego buziaka w policzek.-A teraz siadaj i zjedz śniadanie bo musisz mieć siłę na dzisiaj.
-Niby dlaczego?- zapytała
-Ponieważ znając wszystkich tu obecnych w tym domu będzie mnóstwo pytań o wczorajszy wieczór. A bynajmniej pytać będzie Nialler, Marta, Patka, Dan i El jak przyjdzie.
-No fakt ale Patrycja odpada bo ona już wczoraj wieczorem się pytała. A co do Nialla i reszty to fakt ale po co im to wiedzieć i tak niedługo się dowiedzą o wszystkim. Dobra chodźmy na dół już trzeba stawić temu czoło no nie?
-No to chodźmy do zgrai nie ogarów.- roześmiała się a ja mógłbym patrzeć na jej piękny uśmiech.

Perspektywa Marty:

Siedzimy i jemy obgadując tych dwoje którzy się nie pojawili na dole.
-Jak myślicie co się wczoraj wydarzyło. Czyżby coś się wczoraj wydarzyło.- odparł Harry- Dowiedziałyście się czegoś jak u niej byłyście rano czy nic nie powiedziała?
-NO coś mimo, że ją dręczyłam nic nie powiedziała a zawsze po 5 minutach moich tortur pękała a tu nic chyba się uodporniła na mnie.-zasmuciłam się
-Zaczekajcie mi wczoraj w nocy powiedziała, że za jakiś czas dowiemy się co wczoraj miało miejsce. Musimy uzbroić się cierpliwość. Spokoje oni cos kombinują ale my też a wy możecie się Lou podpytać prawda.-powiedziała Patrycja
-No możemy ale wam to lepiej wychodzi wy macie większe doświadczenie w takie rzeczy niż my. Nie prawda.-dociekał Niall- a po za tym Patka miałaś z niej wczoraj to wyciągnąć i się nie wywiązałaś więc czeka na ciebie kara.
-Niby jaka nie słyszałam o tym. Więc nie wymyślaj już bo się zaraz z tobą rozliczę.- zagroziła Patka- a wtedy zobaczymy kto będzie górą.
-Doba spokoju schodzą już więc stulić dzióbki. – pokiwała palcem Dady
-Hej wszystkim.-powiedzieli równo- co już nas obgadujecie nie ładnie tak.-i usiedli
-Dobra a teraz już na serio. Co wczoraj porabialiście?- dopytywał blondyn
-Nic ciekawego co byś chciała usłyszeć kuzyneczku. Mam nadzieje ,że taka odpowiedz wystarczy wszystkim tutaj. -powiedziała dosyć ostro.
-Dobra koniec tego. Co wy na to żebyśmy dzisiaj zrobili sobie dzień lenistwa i odpoczywali w ogrodzie. Pograli w siatkę i tym podobne rzeczy co?- zapytała nie pewnie.
-Ok pasuje to za chwile w ogrodzie woda w basenie jest ciepła a siatkę chwila moment i rozłożymy.-dodał Li.
My z dziewczynami szybko uciekłyśmy do pokoi zostawiając na głowie chłopakom posprzątanie po śniadaniu.
-Ej a kto posprząta?- zapytali
-Wy.
Wpadłyśmy do pokoju słysząc za nami wycia nie zadowolenia. Ubrałyśmy się w zwiewne stroje.
Wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy do ogrody trochę się zdziwiłyśmy bo nie było tam chłopaków. Miałyśmy już ich szukać kiedy ktoś a raczej ktosie nas wepchnęli do basenu. Niestety ja nie za bardzo umiem pływać a raczej w ogóle więc zaczęłam się topić. Na szczęście Aga mnie uratowała bo bym się chyba utopiła.
-Czy was już do reszty pogrzało w te łby. Przez was Marta by się utopiła. Pomyślcie trochę JEŚLI macie czy w ogóle.- wrzasnęła Agata po tym jak mnie z basenu wyciągnęła- Chodźcie dziewczyny ogarniemy i posiedzimy w domu. A wy się dobrze bawcie. A tak przy okazji gdzie Liam bo muszę z nim pogadać?
-Matko co tu się stało? Co znowu odwaliliście?- pojawił się dosyć zdziwiony Li
-To chodź z nami to ci wszystko powiemy a potem spierzesz tą 4 tutaj.-powiedziała Dan i pokazała na chłopaków którzy już nie byli w dobrych humorach.

Perspektywa Liama:

Poszedłem do sklepu po lody i jakieś napoje a chłopaków zostawiłem aby posprzątali i ogarnęli ogród. Wchodząc usłyszałem jak Aga się darła na chłopaków. Potem poszedłem z nimi do pokoju i mi wszystko powiedziały. Byłem taki wsi ciekły ,ze od razu pobiegłem ich zje**ć za to co zrobili.
-Czy wy już do reszty powariowaliście?
-No ale o co ci teraz chodzi?- zapytał Lou
-Naprawdę jesteście tacy ułomnie. Przez was Marta mogła się utopić nie wspomnę ,że jak gadaliśmy na górze to się dusiła przez to iż się wody nałykała. Brawo geniusze brawo. A teraz siadać i tłumaczyć mi się tutaj. A jeszcze jedno mam dla was wiadomość od dziewczyn cytuje:” Albo się ogarniecie albo koniec.”- głównie do Lou. Nie wiem o co chodzi.
-No chcieliśmy się odgryźć dziewczyna za sprzątanie po śniadaniu. A nie wiedzieliśmy ,że się obrażą za to.- powiedział Niall
- Tylko szkoda, że akurat tak nie mogliście czegoś innego wymyśleć?- zapytałem
-No to akurat nam…- nie dane było mu do Kończyc bo przyleciała Dan
-Chłopaki Marta się dusi nie może nabrać powietrza musimy jechać do szpitala.- powiedziała zdyszana
-To Zayna leć po nią i szybko do auta czekam na was.
-Widzicie co narobiliście a teraz zostajecie w domu i przemyślcie to oraz ogarnijcie.-powiedziałem i pobiegłem do auta a w tym momencie przybiegł Mulat z duszącą się Martą. Pojechałyśmy i od razu nas przyjęli. Okazało się iż ma coś z płucami podobno przez to ,że wpadła do basenu na „placka”. NA szczęście lekarze szybko się ty zajęli i mogłyśmy od razu wrócić do domu. Dziewczyny szybko poszły do siebie nawet nie spojrzały na siedzących w salonie chłopaków.

*5 dni później, 20.06.2014r.*

Perspektywa Agaty:

Za 3 dni mam urodziny a my nadal jesteśmy pokłócone. Nadal nie raczyli nas przeprosić. Gadamy tylko z Liamem i on jest naszym kontaktem z chłopakami. Lou próbował ze mną gadać ale go ignorowałam pisał esy i dzwonił od razu rozłączałam albo telefon sobie dzwonił. Tak samo robiła Patrycja i Marta Emi również. Dzisiaj jedziemy do kawiarni chłopaki nas zaprosili chyba już tak dłużej nie mogę wytrzymać.
-Dziewczyny chodźcie już. Zaraz jedziemy.
-Zaraz zejdziemy musimy się do końca ogarnąć.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce.Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce chłopaki przystąpili do akcji.
-Chcieliśmy was przeprosić na za nasze szczeniackie zachowanie. Kilka dni temu.-powiedział Harry.- Mamy dla was na przeprosiny małe prezenciki wiemy ,że to możecie sobie pomyśleć iż chcemy was przekupić ale po prostu tak wyszło.
*Oto prezenty*
Emilii od Hazzy:

Patrycji od Nialla:
Marty od Zayna:

Mój od Louisa
Dan od chłopaków
Posiedzieliśmy jakiś czas wypiliśmy kawę zjedliśmy ciastko I pojechaliśmy do domu. Było już późno więc poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz