niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 9

[Perspektywa Agaty:
Kiedy oglądaliśmy telewizje ktoś zadzwonił więc Lou poszedł otworzyć po jakimś czasie mnie zawołał więc poszłam ale jak zobaczyłam w drzwiach]Dawida to mnie kompletnie zatkało.
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem z Tobą porozmawiać.
-Ale ja nie chce to już jest zakończony rozdział ja zaczynam nowy.-oznajmiłam
-No proszę cię tylko chwile.
-Aga wszystko dobrze?- zapytał Lou
-Tak możesz mas zostawić samych?- zapytałam
-Oky jak coś to mnie wołaj.-opowiedział i poszedł
-Chodź na taras to porozmawiamy.
-Dobrze dziękuje ci ,że mnie wysłuchasz.
-Jeszcze nie zaczęłam.
-Ale ja wiem ,że to zrobisz.
-Dobra nie podlizuj się tylko mów o co ci chodzi?- zapytałam
-Po pierwsze nie wiem czy wiesz ale przeprowadziłem się do babci z mamą i bratem więc jesteśmy sąsiadami. Po drugie chciałbym zacząć wszystko od nowa naprawić to co między nami było. Po trzecie nie gniewaj się ,że to powiem ale  zrozumiałem ,że to ty jesteś tą jedyną której szukam.
-To teraz ja ci cos powiem. Fajnie ,że się przeprowadziłeś ale gwarantuje ,że nie za bardzo mi to pasuje. Ja swoje życie zaczęłam od początku więc nie chce powtarzać poprzedniego rozdziału ja go zakończyłam. Za to ja zrozumiałam ,że ty byłeś moją pomyłką i błędem.-powiedziałam i spłynęła mi łza
-Ja nie chciałem cie skrzywdzić.
-Ale to zrobiłeś. A co z Dominiką? Już nie jesteście razem?
-To już zakończone kiedy zrozumiałem co tobie zrobiłem.
-Sorry ale jeśli przyjechałeś po to abym do ciebie wróciła to się grubo mylisz bo ja już mam chłopaka i jest mi z nim bardzo dobrze a teraz wybacz ale muszę już wracać jeśli masz coś jeszcze do powiedzenia to słucham bo ja już swoja część skończyłam.
-Rozumiem ja też już nie ma  nic do powiedzenia ale mam nadzieje, że mi wybaczysz to.
-Nie wiem zastanowię się czy warto. Cześć.
Wróciłam do domu i od razu pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Chwile później przyszedł Louis.

Perspektywa Louisa:

Kiedy wróciłem dalej oglądaliśmy telewizje po jakimś czasie do domu wleciała Agata i szubko pobiegła na górę do siebie więc postanowiłem zobaczyć co się stało. Kiedy zobaczyłem całą rozpłakana Agę od razu wiedziałem ,że to przez tego chłopaka co przyszedł.
-Kto to był?
-Dawid…
-To przez niego chciałeś się zabić?- zapytałem a ona tylko pokiwała głową-czemu mi nie powiedziałaś.
-Nie wiedziałam ,że się tu zjawi miałam nadzieje ,że go już nigdy nie zobaczę.-odpowiedziała przez łzy
-Spokojnie jestem przy tobie. Odpocznij a jak coś to wołaj przyjdę. -dodałem i poszedłem na dół.

Perspektywa Zayna:

Wczoraj trochę zaszaleliśmy ale jak to bywa na imprezach. Na szczęście przeszło ale z tego wszystkiego zapomniałem wysłać Marcie wieczornego esemesa jak co noc. Już wysłałem jej 4. Pierwszy to: „ Jeśli miłość przenosi góry. To moja miłość do Ciebie zmieni układ planet.”
Natomiast drugi brzmiał tak: „Za Twój uśmiech milion gwiazd. Za Twój dotyk słońca blask. Zrobię wszystko, by ta miłość żyła w nas. Może stanie w miejscu czas. Może nic nie mieni nas. Uwierzyłem w moje szczęście pierwszy raz!
Przed wczoraj był trzeci: „Tak bardzo Cię kocham, że nie potrafię sobie wyobrazić przyszłości bez Ciebie”. Wczoraj miał być czwarty ale nie dałem rady więc muszę to zrobić teraz: „Kocham Cię- Twoje oczy, Kocham uśmiech Twój urocz, Kocham serce twe najmilsze które memu jest najbliższe.” Specjalnie poszedłem do siebie aby nie było podejrzane jak otrzyma esemesa a ja właśnie skończę pisać na telefonie a przy okazji mam do skończenia mój rysunek. Dlaczego ona jest taka piękna rysunki nie oddają tego co jest naprawdę. Za kilka dni będę jej podrzucać rysunki jeszcze tego nie obgadałem z Agą ale na pewno poprze mój pomysł. Cały dzień rysowałem kilka razy zajrzała pogadaliśmy powygłupialiśmy się. Postanowiłem w końcu do niej pójść a raczej zostawić pod jej drzwiami pierwszy rysunek i róże.

 Położyłem pod drzwi zapukałem i od razu schowałem się do siebie. Słyszałem potem jak mówiła:
-Ale piękny.
Chciałem wyjść ale nie mogę się ujawnić chociaż pewnie teraz domyśla się ,że to ja nie ważne. Musze jeszcze przetrzymać kilka dni a wtedy umowie się z nią. Było już późno więc czas na esemesa do mojej kochanej: „Wyciągam do Ciebie Kochanie dłonie , a w nich skulone serduszko moje abyś poczuła jak tęsknie w tej chwili, jak pragnę abyśmy razem byli.” Czas iść spać więc trza się ogarnąć.

Perspektywa Marty:

Od kilku dni dostaje esemesy z wierszami a dzisiaj jeszcze rysunek domyślam się kto to ale wątpię w to. Co noc nie mogę spać .Nie sądziłam ,że ktoś będzie mi pisał takie wiersze. Nie mogę ochłonąć zawsze po tym znam te wiersze już na pamięć. Tak jak zawsze leże i patrzę w sufit i uśmiecham się do niego.
-Mogę wejść?- usłyszałam
-O Aga jasne wchodź co się stało?

-Dawid przyjechał tutaj chciał abym do niego wróciła a przy naj miej można tak powiedzieć.
-To z nim gadałaś.
- Tak niestety z nim.Marta ja już nie wiem nic dlaczego ja sobie życie ułożyłam to on się pokazuje?-powiedziała i zaczęła płakać
-Spokojnie nie warto za takim płakać masz Lou i on jest teraz ważny a takim dup**em sobie głowy nie zawracaj.
-Ja nie wiem jak wy to robicie ,że podnosicie mnie na duchu? Każda z was jest podobna w tym.
-To się nazywa MAGIA ty też tak potrafisz. Nie raz nam pomagałaś i doradzałaś.
-Bez was bym zginęła już dawno. Dziękuję ci. Ja idę do siebie bo jestem padnięta po tym dniu pa.
-Pa jak coś to wbijaj  i mnie budź. Oky?
-Masz to jak w banku.-powiedziała i wyszła

Perspektywa Agaty:

Co on chciał przez to osiągnąć. Myślał ,że jak przyjdzie to rzucę mu się na szyje czy co? Nie rozumiem go kompletnie ale tak jak Marta powiedziała nie warto tym sobie głowy zaprzątać.Leże tak już dobre kilka godzin ze słuchawkami na uszach i nie mogę spać zrobię Louis’owi niespodziankę.Postanowiłam pójść do niego w końcu powiedział , że jak coś to mogę do niego przyjść albo ,żeby on przyszedł do mnie. Po woli otworzyłam drzwi i weszłam zobaczyłam słodko śpiącego Lou. Powili wsunęłam mu się pod kołdrę i przytuliłam on mnie tylko osioł i chwile później już spałam.On jest dla mnie jak środek usypiający.

***Następny dzień***

Perspektywa Patrycji:

Wstałam rano i od razu poszłam do łazienki nie lubię tracić czasu. Wzięłam tylko ze sobą ciuchy i poszłam się myć. Wychodząc zobaczyłam ,że drzwi do mojego pokoju są otwarte przestraszyłam się trochę i zaczęłam krzyczeć od razu do pokoju wparował Niall.
-Co się stało?
-Ktoś musiał wchodzić do mojego pokoju albo tu jest.
-Spokojnie zaraz sprawdzę oky nie bój się.
-Dobrze dziękuje ci.-odpowiedziałam a Nialler już sprawdzał mój pokój
-Flap to chyba dla ciebie jest leżało na łóżku.-powiedział i podał mi małe pudełko
Otworzyłem ja a w środku był piękny pierścionek.
-Nikt tu nie wchodził oprócz mnie.-powiedział i się uśmiechnął
-Czyli to ty mnie na straszyłeś?
-Nie chciałem ale to jakoś wyszło.
-To ty zostawiłeś ten pierścionek?- dopytywałam
-Tak ja. To jest rekompensata za te książki które dostałaś.
-Dziękuje nie musiałeś-ale on romantyczny a pierścionek jest cudny
-Musiałem bo było mi głupio ,że dziewczyny dostały biżuterie a ty tylko książki więc tego samego dnia pojechałem kupić ci pierścionek.-tłumaczył
-Oj już mi się nie tłumacz chodźmy na śniadanie
Zeszliśmy a tam byli tylko rodzice blondyna.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry dzieci co wy tak wcześnie wstaliście mogliście przecież jeszcze spać-powiedziała jego mama
-Ja już spać nie mogłam. A Niall pewnie był głodny. –powiedziałam i się zaśmiałam
-Ej to nie fair.
-Dobra nie Kłóćcie się teraz tylko siadajcie i jedzcie śniadanie
-My jak zawsze wrócimy późno ponieważ mamy prezentacje projektu a potem jeszcze kilka rzeczy do załatwienia więc mam nadzieje, że domu nie rozwalicie.- powiedziała jego tata
-Spokojnie będziemy grzeczni tato. A możemy zrobić małą imprezkę?- uśmiechnął się
-Niall nie przeginaj dobrze.
-Tata spokojnie przecież dopiero była urodzinowa impreza Agaty.
-Ja myślę możecie dzisiaj w ogarnie zrobić porządek jak będzie wam się nudzić trawę skosić huśtawkę pomalować i tak dalej.-powiedział i zaczęli się już zbierać
-Dobrze to tak zrobimy.
-Do zobaczenia dzieci.
-Paa.
-Do widzenia.
-To co robimy? –zapytałam
-Idziemy budzić resztę.
-Jest dopiero 8 rano daj im spać do 9 a po za tym jak sami wstaną to wtedy a teraz ja idę się przebrać bo będzie dzisiaj cieplej.
-Dobra to ja czekam w ogrodzie.
-Oky.

Perspektywa Marty:

Wstałam rano i od razu poczułam ukłucie w palec zobaczyłam obok siebie piękna róże i doczepiony liścik o treści „ Widzę cię codziennie i z dnia na dzień jesteś coraz ładniejsza „. Uśmiechnęłam się wstałam i włożyłam róże do pozostałych a liścik położyłam na szawce nocnej. Poszłam się ubrać i ogarnąć do łazienki.
Potem zeszłam na dół na śniadanie tam już siedzieli wszyscy prócz Nialla i Patki ale potem już wiedziałam gdzie są wygłupiali się w ogrodzie oblewając wodą. Po śniadaniu wszyscy do nich dołączyliśmy a Nialler powiedział nam co dzisiaj będziemy robić. Wiedziałam ,że będzie ciekawie. Ja z dziewczynami miałyśmy malować huśtawkę .Niall będzie Kosic a chłopaki mają zrobić porządek ze sprzętem. Przez większość dnia ogarnialiśmy ogród. Zjedliśmy obiad i poszłyśmy z dziewczynami poopalać się do ogrodu natomiast chłopaki poszli na górę dopiero później skapnęłyśmy się po co. Jakiejś pół godziny później zaczął się pojedynek na wodę. Nie miałyśmy się jak Bronic ale i tak wygrałyśmy to się nazywa „ solidarność kobiet” wepchałyśmy ich do basenu w momencie w którym się najmniej spodziewali. Był wieczór i zrobiło się chłodniej więc poszliśmy już do domu i oglądaliśmy jakieś komedie. Nie obyło się bez wygłupów chłopaków No ale przecież jak oni nie zrobią czegoś głupiego to znaczy ,że są chorzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz