niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 14

***16.07-urodiny Eleonor ***

Perspektywa...:

Od rana biegam jak szalona po domu i nie mogę się odnaleźć. Chłopaków nie ma, Pati z Dan pojechały dopilnować sali El jest u kosmetyczki a ja zostałam sama z moją kochaną kuzynką. I sprzątamy bo wczoraj "nasze dzieci" wymyśliły sobie zabawę w strzelaninę i podłoga jest mokra tak jak i dużo innych rzeczy. Ciocia z wujkiem są na delegacji i wracają pod koniec lipca a my mamy zajmować się domem pod nieobecność. Tylko, że z tymi zwierzętami będzie ciężko ale damy radę. Na ten czas przeprowadziły się tu dziewczyny by nam pomagać. To jest koszmar dom wygląda jak po przejściu huraganu. Wczoraj byłyśmy na mieście z dziewczynami a oni sami w domu i nie raczyli potem posprzątać.
-Młoda weź mop i teraz umyj podłogę a ja posprzątam górę. -powiedziała Aga i tak jak mówiła ruszyła wyżej.
-Oky ale nie mów tak do mnie.
-Będę bo lubię i to nie jest nic obraźliwego.
-No dobra ale nie przy chłopakach.
-Nad tym muszę się zastanowić.
Po jakiejś dobrej godzinie dół doprowadziłam do stanu normalności i używalności. Jestem ciekawe jak idzie "starej". Więc poszłam zobaczyć ale nigdzie jej nie było a po patrzyłam naprawdę nieźle. Weszłam powoli do jej pokoju i zobaczyłam jak tańczy.
-Od kiedy ty tańczysz i dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
-Jakoś tak wyszło a tańczę od 3,4 lat znowu. Wróciłam do starego klubu.
-To fajnie a co teraz ćwiczysz?
-Moją solówkę na rozpoczęcie roku.
-Wow a możesz mi ją pokazać. Proszę
-No dobra ale ocenisz szczerze czy fajna.
-Masz to jak w banku.

-Jest genialna. Sama wymyśliłaś?
-Trochę pomagała mi trenerka ale tak to większość jest moja.
-Wiedziałam, że w końcu będziesz robić to co kochasz.
-Trenerka mi nawet zaproponowała aby wzięła młodszą grupę ale z tym się waham bo nie wiem czy dam radę.
-Na pewno dasz wierze w ciebie.
-Dzięki. Doba chodźmy na dół zrobić coś do jedzenia bo niedługo zwierzęta i dziewczyny wrócą.

Perspektywa Patrycji:

Sala gotowa i wszystko dopięte na ostatni guzik. Tylko zaczynać imprezę. Skoro gotowe to wracamy z Dan do domu na 19 jest impreza więc mamy jeszcze 6 godzin.
-Daniell choć już.
-Zaraz jeszcze chwila.
-Co ty tam robisz?
-Kwiaty na stolik układam.

Kiedy weszłyśmy do domu od wejścia poczułyśmy zapach zapiekanki. W tym samym czasie do domu wpadło bydło.
-Co to tak pachnie? -powiedział Niall
-Zapiekanka ale jak chcecie zjeść to do łazienki umyć ręce i dopiero wtedy będziecie jeść-powiedziała Agata ja do małych dzieci
-Dobrze mamo. -odpowiedziała Lou-A mogę buzi?
-Jak wrócisz, to wtedy porozmawiamy z wami i z tego co mi wiadomo to czeka nas poważna rozmowa.

Oni są gorsi od dzieci nawet Liam ale on potrafi się opamiętać gorzej z resztą.
-Dziewczyny chcecie zacząć? -zapytała Emila
-Ja zacznę. -powiedziała Daniell- Pamiętacie jaki był syf kiedy wróciłyśmy ze spaceru? A wczorajsza zabawa w strzelanie z pistoletu na wodę osiągnęła szczyt głupoty. Agata z Emilą zostały dzisiaj w domu aby to posprzątać bo wy nie raczyliście.
-Co do waszych głupich zabaw to muszę powiedzieć, że zawiodłam się na tobie Li bo myślałam iż powstrzymasz to stado bo inaczej was nazwać nie można przed zrobieniem tego bajzlu. -powiedziałam.- Teraz Aga wyznaczy wam kare.
-A więc tak. Od dzisiaj szlaban na telewizor, komputery i inne elektroniczne rzeczy. Prócz telefonu. Nie możecie przez fony włazić na neta. Hasło do wi-fi zostało już zmienione. Teraz tyłki na górę po laptopy i nam je oddajecie po tygodniu je odzyskacie.
-Ale...-powiedział Harry
-Żadnego ale bo przedłużę kare o tydzień a tego nie chcecie. Więc raz dwa po laptopy i na dół z nimi.-dodała
-No dobrze.-odpowiedzieli i poszli
-Ty na serio tak chcesz zrobić? -zapytałam
-No tak a co myślałaś, że żartuje. Niech się nauczą odpowiedzialności.
-Nieźle sama bym tego lepiej nie wymyśliła.

Około 18 wyjechaliśmy z domu do klubu chłopaki od kąt dostali kare od Guci nie odzywają się do niej. No dobra tylko Harry z Niall'em. Ale oni to takie duże dzieci które obrażają się o byle guwno.

Perspektywa Eleonor:

Jestem ciekawa co oni wymodzili przez całą drogę mam zasłonięte oczy z tego co wiem to prowadzi Liam. Harry z Niall'erem nie odzywają się do Agi. Będę musiała się dowiedzieć. Dojechaliśmy na miejsce dziewczyny pomagają mi wysiąść i prowadzą do klubu tylko tyle od nich wyciągnęłam.

***5 minut później ***
-Sto Lat El. -krzyknęli goście. Zaśpiewali "Happy Birthday". Złożyli życzenia i nie obyło się bez prezentów i innych takich. Oczywiście nie mogło się obejść bez tortu i wygłupów chłopaków. Wracaliśmy około 1 czy 2 w nocy. My i Liam nie piliśmy alkoholu aby much zapanować nad naszymi dziećmi. Oj Hazza z Zaynem ostro poszaleli natomiast Lou z Niall'em mniej na szczęście. Byłam tak wykończona, że opadłam na łóżko i od razu zasnęłam.

***Następny dzień ***

Dobrze, że nie piłam bo bym dzisiaj nie wstała. Co niektórzy już nie spali. Postanowiłam do nich dołączyć tak jak myślałam były to dziewczyny i Liam. Jak zawsze w gotowości z tabletkami przeciwbólowymi. Jest już 11 i dopiero z łóżka zwlekł się Lou z Niall'em. Wyglądają jak trupy koszmar.

Perspektywa Liama:

To co odwaliliśmy ostatnio było okropne nie dziwię się, że dziewczyny są na nas wkurzona i to na mnie najbardziej bo nie powstrzymałem ich przed tym ale to da się naprawić już z rana przeprosiłem dziewczyny za mnie i resztę ale ona przyjęły tylko moje i Aga złagodziła mi karę mogę kompa ale tylko na godzinę i muszę się chować aby mnie nie widzieli. Na początku myślałem, że jest jakąś zamkniętą w sobie i wredną za przeproszeniem suk* ale kiedy lepiej się ją pozna to jest nawet podobna do mnie z charakteru. Lubi porządek ale także lubi zaszaleć. Tak jak ona nie lubię jak ktoś nad używa mojej cierpliwości i dobroci a Louis'owi jest potrzebna twarda ręka. Niall też nie ma z nią lekko. Mamy wspólne tematy jak z każdą z dziewczyn. Kiedy chłopaki pojechali na miasto to my sobie porozmawialiśmy i powygłupialiśmy się. Są bardzo miłe źle je na początku oceniłem i postanowiłem je za to przeprosić.
-Dziewczyny bo musze was przeprosić za to, że na początku źle was oceniłem i głupio mi teraz za to.
-Spokojnie rozumiemy to i przeprosiny przyjęte.
-Dzięki od razu mi lżej. Ktoś wstał i z tego co dobrze słyszę to jest to Marchewka i Żarłok.
-Jak ty to rozpoznajesz? -zapytała Patka
-Po tym jak chodzą po takich imprezach. Niall chodzi jak słoń a Lou idzie wolno i wlecze nogami pocierając oczy.
-Matko ty to na prawdę znasz ich dobrze. -powiedziała i na dole pojawiły się dwa trupy.
-Tabletki może? -zapytałem
-Poproszę. -odpowiedzieli zaspanymi głosami.
-Macie tu śniadanie i ciepłą herbatę. Macie ją wypić pomoże wam stanąć na nogi. -powiedziała Daniell

Perspektywa Zayna:

Jakoś zwlokłem się z łóżka i ogarnąłem oczywiście z wielkim bólem głowy.Za mocno wczoraj poszalałem no ale przecież to impreza więc nie może być inaczej .Pokonałem schody a w kuchni już czekała porcja leków przeciw bólowych. Ta osoba które je wynalazła jest wielka i mogę się jej kłaniać za to. Powoli zjadłem śniadanie pyszne śniadanie.
-A więc tak skoro wy nie jesteście w stanie funkcjonować normalnie to zostajecie w domu z Emilą i El a my jedziemy na zakupy bo zapasy NUTELLI się kończą.-powiedziała Daniell i kiedy mówiła o nutelli patrzała na Nialla.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz co? -zapytał
-Bo dobrze wiem kto w nocy buszuje w kuchni i podżera. -dodała
-Jak jestem głodny to nie moja wina.
-Ja tego nie rozumiem na noc zjadasz 5 kromek i to ci jeszcze nie wystarcza?!Ja jem 1 i śniadanie jem dopiero o 9 mimo, że wstanę o 6.
-No tak jakoś wychodzi.
-Ja ciebie nigdy nie zrozumiem.
Po śniadaniu pojechali na zakupy a my siedzieliśmy w domu i się nudziliśmy więc postanowiłem coś porysować. Coś tam pobazgroliłem i poszedłem się umyć bo była już około 22.

***połowa sierpnia***
Perspektywy Agaty:

Za około tydzień wracamy z dziewczynami do Polsku i nie będzie nas na urodzinach Liam’a niestety ale już kupiłyśmy mu prezent. Strój Batmana, chłopaki nam pomagali wybrać. Od dziewczyn wiem iż co niektóre informacje co do naszych związków pojawiły się w polskich gazetach plotkarskich. Nie wiem jak dziewczyny ale ja już boje się pojawić w szkole bo na pewno każdy będzie o tym gadał. Powiedziałyśmy już rodzicom o tym i nie mają nic przeciwko temu na szczęście. Na kolejne dłuższe jedziemy z dziewczynami do Londynu. Jeszcze w tym roku matura zaczynam sie bać. Ja chce pójść na studia muzyczne i jeśli będzie taka możliwość to na kierunek taneczny. Ponieważ przyda mi się to na zajęcia bo pa namówieniach chłopaków postanowiłam przejąć grupę od mojej trenerki.
-Niall mam pytanie.
-Jakie?
-Mógłbyś nas odwieść na lotnisko za tydzień?
-Nie ja tylko my was odwieziemy.
-Wielkie dzięki. Jednak czasami jesteś dobrym kuzynem.
-Miło mi to słyszeć.
-Nie często tak mówię i ty o tym dobrze wierz.
-To co na ogród idziemy?
-Tak bo trzeba wszystkim powiedzieć.

-Słuchajcie jest sprawa.-powiedziałam i spojrzałam na dziewczyny one od razu wiedziały o co chodzi więc do mnie podeszły. -My za tydzień już wracamy do Polski niestety i nie będzie nas na twoich urodzinach Liam mimo, że bardzo chcemy. Na najbliższe wolne na pewno do was przylecimy. Obiecujemy.
-A nie możecie później trochę lecieć? -zapytał Lou
-Nie skarbie bo musimy się jeszcze do szkół przygotować. Niestety.
-No to trudno ale jak tylko będziecie mogły to dzwońcie bilety załatwimy.-powiedział Liam
-Dziękujemy bardzo. -dodała Marta
Po wszystkim Wróciłam do pokoju i myślałam jak to będzie ze mną i Louis'em oczywiście tańcząc bo tylko tak mogę się rozluźnić. W tym czasie wszedł Harry.
-Mo...mogę?
-Tak wejdź. Co cię do mnie sprowadza?
-Od kiedy ty tańczysz?
-Teraz będzie jakieś 3,4 lata ale tańczyłam wcześniej.
-Świetnie tańczysz. Ale do rzeczy. Chodzi o Emile od kilku dni chodzi jak struta wiesz co się mogło stać, bo jak się jej pytam to nie chce mówić?
-Mi taż nie chce nic mówić ale domyślam się, że to jest spowodowane jej ostatnim spacerem. Jak z niego wróciła to nie wyglądała dobrze. Wtedy musiało się coś stać.
-Dzięki wielkie za pomoc.
-Nie ma za co. Jak coś będziesz więcej wiedzieć to daj znać.
-Na pewno dobra ja idę pa.
-Pa.

Perspektywa Emilii:

Od kilku dni nie daje mi spokoju sytuacja z fankami Harr'ego. Byłam na spacerze kiedy podeszły do mnie jego fanki i zaczęły mówić, że mam się od niego odpierdzielić bo on jest ich i nie mam prawe im go zabierać. Do domu Wróciłam cała załamana ale i zdenerwowana. Nie wiedziałam i nie wiem co o tym sądzić. Ale nie mogę też pozwolić na to aby jakieś fanki zabroniły mi być z Hazzą. Ja go im nie zabiorę i zawsze będzie ich pomimo tego iż będzie ze mną. Nie chce mówić o tym jemu dlatego, że nie wiem jak zareaguje na to. Niedługo i tak jedziemy więc sprawa przycichnie i będzie dobrze. Mam taką nadzieję.
-Aga możemy pogadać?
-No jasne wchodź. Co się stało?
-Mam do ciebie pytanie.
-Wal jakie.
-Co byś zrobiła gdyby fanki Lou powiedziały, że on jest tylko ich i masz go zostawić w spokoju? 
-Jeśli bym mogła to bym im wytłumaczyła, że on zawsze będzie ich bez względu czy będzie zemną czy z inną. A co ty tak miałaś na spacerze prawda?
-Tak ale nie chce mówić o tym Harr'emu bo nie wiem jak zareaguje.
-Wiem tyle, że martwi się o ciebie i był tu u mnie i pytał a ciebie.
-Na prawdę? Mam do ciebie małą prośbę.
-Tak na prawdę i słucham jaką albo nie niech zgadnę mam mu o tym powiedzieć?
-Tak jak byś mogła.
-No jasne powiem mu.
-Dzięki.

-Emila czemu mi nie powiedziałaś?!-do pokój wparował wściekły Harry
-Bo nie wiedziałam jak zareagujesz.
-Ale mogłaś spróbować chociaż nie?
-No tak ale po prostu się bałam.

-To teraz mi wszystko opowiedz od początku aż do końca. -zaczęłam mu opowiadać on mnie pocieszał.

***Dzień wyjazdu do Polski***
Perspektywa Zayna:

Nie chce aby dziewczyny wracały bez nich to nie to samo będzie ale postanowiliśmy z chłopakami, że pewnego dnia polecimy do polski i każdy z nas odwiedzi swoja druga połówkę. Za 4 godziny maja lot do Polski. Powoli się zbierają i latają po domu jak oszalałe. Za godzinę mamy wyjeżdżać a one jeszcze w proszku.

*** godzinę później***

Już wyjechałyśmy każda z nich zajęła się swoimi rzeczami i nie gadają z nami mają miny nie zbyt ciekawe. Ja nie mogę się pogodzić z tym iż przez kilka miesięcy nie będziemy się widzieć. Oczywiście jest Skype itp. Ale to nie to samo.

***Lotnisko***

Teraz już w ogóle nie mam humoru ale nie mogę pokazać jej tego.
-Marta spokojnie wszystko będzie dobrze niedługo się zobaczymy. Jak cos to pamiętaj zawsze dzwoń do mnie jak by się coś działo i nie tylko o każdej porze dnia i nocy.- powiedziałem i ja pocałowałem
-Dooobrze. Kochhhammm Cięęę Zayynnn. –wydukała przez łzy
-Proszę nie płacz bo i ja zacznę.- dodałem i spojrzałem na resztę. Wszystkie płakały jak bobry

-Aga pamiętaj ja zawsze jestem przy tobie nie ważne ile kilometrów stąd jesteś.
-Kooochhham Cięęe. Dobrrrzzzeee.- powiedziała i się w niego wtuliła. Każde pożegnanie wyglądało podobnie.

W końcu musiały już iść na odprawę. My poczekaliśmy do póki nie wsiądą do samolotu i wtedy udaliśmy się do auta. Przez całą drogę nie gadaliśmy a w domu cisza spokój jak nigdy. Za tydzień jedziemy w trasę na 3 miesiące i będziemy nie daleko dziewczyn więc może zahaczymy o nie i ja odwiedzimy, ale to musimy obgadać z Paulem jeszcze.

Perspektywa Patrycji:

To był koszmar. Wiem, że będziemy na językach całego liceum nie odpowiada mi to ale trudno stało się i tyle. Przez cały lot nic nie rozmawiałyśmy. Aga słuchała muzyki ja czytałam a Marta z Emi spały.

***Lotnisko ,Polska***

W domu ale czy można powiedzieć ,że na reszcie. Z lotniska odbierają nas rodzice. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z rodzina. Przez całą drogę nie odzywałam się bo głos by mi się łamał. Za kilak dni do szkoły na szczęście nie będę sama są z mną w szkole także Agata, Marta i Emila.

Perspektywa Emilii:

Z lotniska odebrali mnie i Agę moi rodzice. Nie mogłam z siebie wydusić słowa ale Gucia miała tak samo. Nie mogę już tego powstrzymywać i się popłakałam. Od razu mama się na mnie spojrzała a chwile później Aga i wtedy zobaczyłam ,że ona od lotniska płakała cały makijaż spływał po jej twarzy. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Przez resztę drogi rodzice próbowali ze mnie cos wydusić ale nic nie powiedziałam. Odstawiliśmy Gucie do domu i ruszyliśmy do siebie. Jak dojechaliśmy tata wziął moje walizki a ja pognałam do siebie i podłam na łóżko i zaczęłam ryczeć. 2 minuty później tata przyniósł moje rzeczy i zadzwonił mi telefon.

-Taaakkk?- zapytałam
-Nie płacz księżniczko już.- usłyszałam głos Harr’ego
-Harry?
-Tak to ja, ale nie płacz już.
-Dobrzeee. A ty nie powinieneś spać o tej porze?
-Nie mogę jak reszta chłopaków nawet Liam nie może się przyzwyczaić się ,że was nie ma.
-Pozdrów ich wszystkich. Wybacz ale jestem padnięta po locie i całej drodze płakania. Napisze ci esa to wtedy sobie pogadamy oky. Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać. Wyśpij się i wtedy pogadamy sobie. Wszyscy cię pozdrawiają. Pa całuje.
-Pa.-rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Wyszłam i położyłam się na łóżko zasnęłam dosyć szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz